6 sierpnia 2016

Czajowanie w plenerze nad Zalewem Nowohuckim


Nie ma jak pojechać do Krakowa na wizytę kontrolną, która trwa 15 minut i cały dzień stracić. No cóż takie życie, ale przecież można czas spędzić w miłym towarzystwie przy herbacie. No i tak też zrobiliśmy. Umówiliśmy się z Tuyet z Czajowania w plenerze.


Najpierw trzeba się spakować. Trudna sztuka o 6 rano, ale mamy już wprawę w wycieczkach całodniowych, więc poszło szybko. Tym razem zapakowaliśmy też zestaw herbaciany, ale taki bardziej plenerowy i uniwersalny. Zielone Shiboridashi, Kyusu z Japonii i kilka czarek, a poza tym 5 różnych herbat. Tuyet też wzięła ze sobą ciekawą herbatę, więc było co parzyć. Umówiliśmy się nad Zalewem Nowohuckim, bo można się tam rozłożyć z kocykiem w cieniu i jest dość spokojnie.

Nowa kieszonkowa kuchenka Kuby.
Parzenie mieliśmy zacząć od wietnamskiego oolonga od naszej koleżanki, ale okazało się, że nowa kuchenka Kuby bardzo szybko potrafi zagotować litr wody i musieliśmy zacząć od herbaty, której wrzątek nie straszny. Padło na zielonego Pu-Erha sprasowanego w gniazdo. Przy okazji pogadaliśmy o różnicach w produkcji czerwonych i zielonych Pu-erhów, zaś parzenie wyszło trochę mocne jak dla mnie. Chyba wpadło za dużo suszu. Muszę jeszcze poćwiczyć operowanie szpikulcem do dłubania Pu-Erhów.

Kolejny był wietnamski oolong od Tuyet. Tą herbatę parzył Kuba pod moim czujnym okiem, bo nasze maleństwo obudziło się właśnie i też chało zjeść. Oolong bardzo przypominał mi te tajwańskie, a szczególe jeden mój ulubiony. Dostałam trochę tej herbaty, więc może uda się ją zaparzyć jeszcze na spokojnie i napisać kilka słów więcej. Tuyet mówiła, że to nie jest herbata najlepszej jakości, ale jedynie taką ma. Ja nie narzekam, bo to pierwszy wietnamski oolong jaki piłam.

Ośmioletni Pu Erh - jedyne moje parzenie, pozostałe herbaty parzył Kuba.

Kolejna była biała herbata z Nepalu. Wyszła nam perfekcyjnie, lekko karmelowa i orzeźwiająca, idealna na taki gorący dzień. Na zakończenie wypiliśmy czarną herbatę również z Nepalu. Ta też wyszła bardzo smaczna i lekka. Niestety nie mam zdjęć z tego parzenia.

Wietnamski oolong od Tuyet.

Wszystkie herbaty parzyliśmy na czuja, bo nie wzięliśmy żadnych zbędnych akcesoriów typu: termometr, waga czy minutnik. Nie mogę opisać Wam szczegółowo parametrów parzenia i bardzo mnie to cieszy. Dawno nie parzyłam herbaty w taki sposób.

Biała herbata z Nepalu. Niestety nie mam zdjęć naparu i kolejnej herbaty.

To nie był dzień stracony, a wręcz uważam, że dobrze wykorzystany. Odpoczęliśmy wszyscy, a pogadaliśmy chyba o wszystkim. Dziecię nasze też było zadowolone, wyspane, najedzone i wybawione.


Te kilka godzin spokoju i wylegiwania się na kocyku wszystkim dobrze zrobiły i droga powrotna zajęła mniej czasu niż dojazd od Krakowa. Pewnie, że mogliśmy wyjechać z Krakowa te kilka godzin wcześniej, ale pewnie wrócilibyśmy o tej samej porze, bo mała nie lubi podróżować. Jeśli ktoś chciałby się spotkać z naszą trójką przy herbacie, to dajcie znać. W Krakowie następnym razem będziemy gdzieś w połowie września, dokładnego terminu jeszcze nie znamy.


Mieliśmy niezapowiedzianego gościa na herbatę. Część zdjęć robił Kuba, a część Tuyet. Niestety nie wiem które czyje.

PS. Ostatnio dużo mów się o karmieniu piersią w miejscach publicznych. Ja należę do matek karmiących i też w miejscach publicznych często to robię. Jeśli są gdzieś miejsca przeznaczone do karmienia dzieci, to najczęściej są zajęte przez inne matki. Jak jeździmy na kontrole, to najczęściej karmię na korytarzu, na schodach, rzadko mam możliwość skorzystania z oddzielnego pomieszczenia dla matki z dzieckiem. Ostatnio zdarzyła mi się sytuacja, że do pokoju karmień w czasie uspokajania małej weszła inna matka i w końcu karmiłyśmy razem. Jak mała ma problem ze skupieniem na jedzeniu to karmię nawet chodząc, bo inaczej nie zje. Tak właśnie karmiłam nad Zalewem. Może to dziwny widok, ale jakoś nikt nie zwracał na nas większej uwagi. Może myśleli, że usypiam dziecko, bo kto normalnie karmi na chodząco ;) Karmię i będę karmić w miejscach publicznych, a jeśli ktoś ma z tym problem, to niech nie patrzy i tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz