17 marca 2015

Nepal Himalaya - czarna herbata nepalska


Ciemnych herbat ciąg dalszy. Tym razem powrót w wysokie Himalaje razem z czarną herbatą nepalską. Zastanawiacie się pewnie, czemu nie piszę o normalnych herbatach, które można kupić gdziekolwiek. Takie też będą, ale przyjdzie na nie czas. A na razie zapraszam na herbatę z Nepalu.

Zacznijmy od liści. Są kolorowe, ale nie widać zbyt wielu tipsów, za to jest dużo młodych listków. W porównaniu z Nepal Maloom czy Złotym Nepalem, które wcześniej opisywałam to ta herbata wydaje się być nieco ciemniejsza, a co za tym idzie też mocniejsza. Suche listki pachną lekko kwiatowo, ale bardziej miodowo z nutą korzenną. Po wrzuceniu do ogrzanego Kuai Ke Bei'a zapach się wzmocnił. Parzyć będę świeżo zagotowanym wrzątkiem. Listki są delikatne i bardzo rozdrobnione, więc nie wymagają budzenia. No to parzymy.

Pierwsze parzenie.
Napar i listki.
Pierwsze parzenie trwało około 2 minuty i dało lekko pomarańczowy, ale bardziej bursztynowy napar. Pachnie pięknie. Miodowa słodycz połączona z lekka nutą pikantności korzennych przypraw. Ale w smaku już nie ma takich fajerwerków. Owszem jest słodkawa i bez goryczki, ale poza tym nie wyróżnia się niczym szczególnym. Może w kolejnych parzeniach będzie lepiej.

Drugie parzenie.
Napar i listki.
Drugie parzenie również trwało około 2 minuty. Teraz kolor naparu jest nieco jaśniejszy, ale nadal w tonach pomarańczowych i bursztynowych. W zapachu też wiele się nie zmieniło, może jest trochę delikatniejszy i mniej przyprawowy. Smak również jest łagodniejszy niż za pierwszym razem. Może gdybym wydłużyła czas parzenia to udałoby się wyciągnąć trochę więcej. No nic zaparzę ją jeszcze po raz trzeci i zobaczymy, co będzie.

Trzecie parzenie.
Napar i listki.
Trzecie parzenie i czas wydłużam do 3 minut. Napar wydaje się być nieco mocniejszy, teraz bardziej przypomina ten z pierwszego parzenia niż z drugiego. Zapach pozostał taki, jaki był, ale za to smak się delikatnie zmienił. Owszem, jest przyjemny i słodkawy, ale doszły jeszcze delikatne orzechy. Nie jest to silny smak, raczej posmak, ale i tak ciekawy.

W porównaniu z innymi nepalskimi herbatami, jakie tu opisywałam, to ta wypadła nie najlepiej. Na pewno sprawdzi się, jako ciekawostka na popołudniowej herbatce ze znajomymi, gdy zajmuje nas coś innego niż sama herbata. Ogólnie pasuje mi ona bardziej na popołudnie niż do śniadania. Jest lekka, przyjemna i będzie pasować do ciasteczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz