27 stycznia 2015

Tykwa się poci? - słowo o podkładkach pod tykwę

Niby zwykła podkładka, a taki wybór.

Każdy, kto pija yerba mate z tykwy zna jej przypadłość. Otóż tykwa się poci, czasem to pocenie opisywane jest, jako przeciekanie. Jakby nie nazwać tego zjawiska to i tak zostają mokre, zielone plamy, a najgorsze, że są trudne do usunięcia. Dlatego lepiej zapobiegać niż leczyć.

Często słyszałam narzekania młodych mateistów, że ich nowa tykwa nadaje się tylko do wyrzucenia, bo przecieka. Najczęściej chodziło o to, ze się poci i zostawia mokre plamy, ale temu można zapobiegać. Kuba ma na to fajny sposób, o którym mało, kto pisze. Już po zrobieniu pierwszego currado, gdy tykwę odstawiamy do wyschnięcia możemy natrzeć jej zewnętrzne ścianki oliwą z oliwek. Gdy naczynie wyschnie to porowata powierzchnia przynajmniej częściowo będzie zabezpieczona przed przeciekaniem. Takie nacieranie nasza tykwa przechodzi przed prawie każdą dłuższą przerwą w piciu z niej yerby, bo jednorazowy zabieg niczego nie rozwiąże.

No dobrze, ale jaką podkładkę przygotować na wszelki wypadek, gdy tykwa już zacznie plamić nasze ręce i blaty. Jest kilka możliwości, jedne bardziej praktyczne, inne bardziej estetyczne. Postaram się przedstawić wady i zalety każdej z nich.

Zacznijmy od tego, co pierwsze przychodzi do głowy, gdy jesteśmy akurat w domu. Najzwyklejszy spodeczek, może być szklany, porcelanowy cze ze zwykłej ceramiki. Będzie dobrze spełniał swoja funkcję chronienia blatu, ale sięgając po tykwę zobaczymy, że jest to nieco nieporęczne. Spodek zostanie na stole, a ręce i tak będą mokre od tykwy. Pomimo, że zwykle naparu nie zbiera się dużo to jednak pozostaje on na dnie spodeczka i spód tykwy jest cały czas mokre.

Innym sposobem są podkładki korkowe. Najlepiej wybrać takie bez naklejanych grafik, bo i tak z czasem zejdą. Poza tym taka oklejona podkładka korkowa nie spełnia swojej funkcji. Niektóre sklepy do zestawów z yerba mate lub do samych tykw przy zakupie dodają podkładki korkowe z nadrukowanym swoim logo. Dobry chwyt marketingowy, bo podkładka w końcu się przyda. No właśnie, co w tym korku takiego dobrego. Jego struktura jest porowata, więc gdy postawiona na nim tykwa będzie się pocić to napar wniknie w podkładkę. No, a teraz minusy, to nie zadziała dobrze, jeśli tykwa będzie się pocić ponad miarę wchłanialności korka. Przy takich bardziej potliwych egzemplarzach i tak się skończy na plamie na blacie.

Jeśli ktoś lubi dziergane gadżety i ma pod ręką tak wykonaną podkładkę to pewnie będzie próbować z nią szczęścia. Podobnie jak w przypadku podkładki korkowej, nie sprawdzi się, gdy tykwa zacznie bardziej przeciekać. Poza tym nawet przy niewielkim poceniu dziergana podkładka będzie cała mokra i zmieni kolor na bardziej zielony. Lepiej takie cudeńka zostawić pod filiżanki i kubki, bo są stworzone dla siebie.

Skórzana podkładka pod tykwę.
Jest też rozwiązanie, na które wpadłam przeglądając Internet w poszukiwaniu inspiracji. Otóż podkładka ze skóry. Nasz przyjaciel od noży w ramach rekonstrukcji historycznej robi różne rzeczy ze skory, więc dostałam taką właśnie skórzana podkładkę pod tykwę. No dobrze, nie każdy lubi takie rzeczy, ale mi się podoba. Po założeniu jej na tykwę, można spokojnie postawić naczynie na stole. Do tego wygląda ciekawie i spełnia funkcję taką jak obszycie skórzane przy porongo. Główna wada to taka, że w Polsce takich raczej nie dostaniecie, no chyba, że Wasz znajomy szyje coś ze skóry i ma kilka skrawków do wyrzucenia i chce się mu coś z tym zrobić. Jeśli chodzi o konserwację i dbanie o taką podkładkę to tak jak z tykwą, po użyciu trzeba dobrze wysuszyć.

Każdy ma swój sposób na pocącą się tykwę, ważne żeby działał. Jeśli macie jakieś ciekawe rozwiązania, o których tu nie napisałam to podzielcie się nimi w komentarzach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz