19 stycznia 2015

Neck od Gabrysia


Sława!

W tamtym roku dostałem nóż od kolegi, którego poznałem prze moją żonę. Wykonany był według mojego nieudolnego projektu. Długo debatowaliśmy, jaki to ma być nożyk i stanęło na takim.



Dostarczyłem Gabrysiowi materiał, kawałek starej PRL-owskiej piły tartacznej, gatunek stali nieznany, wiadomo tylko, że węglówka. Ja swoją osobą przyczyniłem się tylko do nawiercenia dziur w rękojeści. Powiodło się tylko dzięki posiadaniu stołowej wiertarki. Do tego lekka zmiana szlifu - convex. Polerka, pochewka i dopieszczanie to praca Gabriela.

Przyznam, że miałem już ofertę kupna tego maleństwa, ale powiedziałem, że jak dla mnie jest bezcenny. Pochewka wykonana w stylu skandynawskim z kawałka skóry z ochraniaczy górniczych. Materiał może nie estetyczny, ale twardy i nie jedno wytrzyma. Skórę po uszyciu zapuściłem nieoczyszczonym woskiem pszczelim. Rękojeść kozika została owinięte grubym rzemieniem, a cały został wypolerowany.

Delikatnie go przetestowałem. Cięcie mokrego jak i suchego drewna nie sprawia trudności. Kształt ostrza daje radę, ale rękojeść mogłem inaczej zaprojektować. Nie myli się ten, kto nic nie robi. Batonowanie nie stanowi dla niego problemu. Krzesanie iskier też nie jest mu obce, aczkolwiek mam inny patent na skuteczne iskry. W kuchni też spisuje się nieźle, ale jak to węglówki lubi się przebarwiać. Wygląd jego, choć surowy, budzi powszechny entuzjazm wśród oglądających. Przy pasku prezentuje się wybornie, pod kurtka czy bluzą niewidoczny, na szyi jakoś go nie noszę. Z założenia miał być to neck, ale jakoś tak wyszło. Widziałem kilka kozików, które wyszły z rąk ww. knifemakera i również atrakcyjne. Co teraz tworzy tego nie wiem, ale na pewno coś ostrego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz