10 lutego 2016

[Z marketu]: Rooibos truskawkowo-waniliowy od Westminster


Skończyły mi się wszystkie rooibosy, więc czas na nową paczkę. Tym razem będzie to kolejny produkt firmy Westminster. Wersję pomarańczowo-śmietankową wspominam bardzo dobrze, więc czas na kompozycję truskawkowo-waniliową.

O opakowaniu nie będę się rozpisywać, bo jest tak samo przemyślane, jak dla innych produktów tej firmy. Zaznaczę, tylko że utrzymało dodatki aromatyczne przez ponad pół roku w mieszance, bez uwalniania ich przez folię. Dlatego zaraz po otwarciu paczki przywitały mnie słodkawe nuty, w których wyraźnie wyczułam truskawki. No, ale nie takie cukierkowe, sztuczne, jak w większości mieszanek aromatyzowanych, są bardziej zbliżone do naturalnych. W składzie poza rooibosem i aromatami wyczytałam jeszcze hibiskusa, ale jakoś nie udało mi się go uświadczyć w rozdrobnionym suszu.


Parzenie: Do rooibosów, na co dzień używam praski francuskiej o pojemności około 700ml, więc i tym razem w niej zaparzę. Użyję 8 gram suszu i wrzątku. Czas w przypadku tego typu naparów nie ma większego znaczenia, jedynie trzeba pamiętać, żeby parzenie trwało dłużej niż 3 minuty.


Napar: Kolor, który uzyskałam jest dość intensywny i czerwony. Pachnie tak jak susz, czyli głównie truskawkowo i trochę waniliowo. W smaku też czuję wyraźnie truskawki, ale nie są przesłodzone. Może to dzięki dodatkowi kwaskowatego hibiskusa udało się uzyskać smak bardzo podobny do świeżych truskawek.


Zwykle w mieszankach takich jak ta aromaty nie wytrzymują długiego parzenia i ulatniają się po pierwszych kilku minutach. Poprzedni aromatyzowany rooibos tej firmy też dobrze zachowywał swoje właściwości. Nie wiem, w czym tkwi sekret tej niemieckiej marki, ale dobrze to robią. Gdy mam do czynienia z polskimi mieszankami aromatyzowanymi to najczęściej wystarczy kilka tygodni przechowywania suszu w normalnych warunkach, żeby aromaty wyraźnie się ulotniły, a o zmianach podczas parzenia już nie wspomnę. Nie twierdzę, że to reguła, bo są też takie, których aromaty zachowują się całkiem dobrze.

2 komentarze:

  1. Właśnie ostatnio chciałem napisać o rooibosie tej marki ale o smaku egzotycznym (czy tropikalnym...). Piłaś go może? a jeżeli tak, to jak wypada na tle pozostałych? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Egzotycznego, czy tropikalnego rooibosa nie widziałam, ale piłam pomarańczowo-śmietankowy sypany i dawno temu wszystkie wersje w saszetkach: truskawkowo-śmietankowy, waniliowy, miodowy i oczywiście klasyczny.
      Ogólnie Westminster mi się podoba, bo mają zrównoważone mieszanki i nawet nie przeładowane armatami, no może z wyjątkiem tego rooibosa miodowego w saszetkach, ale to może być uraz jeszcze od yerby miodowej ;)
      Będę czekać na wpis o rooibosie, który masz, bo mnie zaintrygowałeś :)

      Usuń