7 lutego 2016

Kokeicha - zielona herbata sprasowana w igiełki


Klasyczna japońska zielona herbata powinna być liściasta, mieć intensywnie zielony kolor i dawać seledynowy napar. No, ale nie zawsze tak jest. Matcha jest sproszkowana, Hojicha przyprażona na brązowy kolor, Kukicha składa się z samych łodyżek. O tych herbatach już pisałam, a dzisiaj przedstawiam kolejne dziwactwo herbaciane w japońskim stylu, czyli Kokeichę.




Na początku mojej przygody herbacianej była to herbata, do której nie zapałałam miłością od pierwszego wejrzenia, a raczej powąchania. Jakoś nie przepadam za rybami i morskimi aromatami, a ten susz kojarzy mi się głównie z takimi zapachami. Potem kolega z herbaciarni uświadomił mnie, że japońska herbata powinna tak pachnieć i nie ma na to rady. W końcu się przyzwyczaiłam i pokochałam japońskie herbaty. Ta herbata jest jednak nietypowa pod względem sposobu, w jaki powstaje. Produkowana jest z pyłu herbacianego, podobnego do Matchy, połączonego z mączką ryżową z odrobiną wody. Tak sprasowana w formie igiełek trafia na sklepowe półki. W Polsce widziałam ją tylko w kilku sklepach herbacianych, o dziwo trudniej ją dostać niż prawdziwe Gyokuro, ale można ją kupić.

Kokeicha - pierwsze parzenie,

Kokeichę parzyłam na kilka sposobów. Podczas zdjęć do wpisu użyłam szklanego gaiwanu o pojemności 120ml, około 4 gamy suszu i wody o temperaturze około 75 st. C. Czasy parzeń były raczej na wyczucie, ale pierwsze trwało około 1 minuty, a później nieco je wydłużałam. Taka wersja parzenia przewiduje sporo suszu na niewielką objętość, ale też temperatura wody nie jest zbyt wysoka. Inna wersja parzenia, którą też lubię dla tej herbaty to: 2 gramy suszu, 200ml wody, a właściwie prawie wrzątku. Parzenia są wtedy krótkie, bo do 1 minuty. W szklanym gaiwanie nie mogłam pozwolić sobie na wrzątek, bo nie dałabym rady przelać naparu do morza herbaty. W obu przypadkach smakowo i zapachowo napary są porównywalne i mogę spokojnie polecić obie wersje parzenia.

Kokeicha - drugie parzenie.

Napar od pierwszego parzenia jest koloru oliwkowego i raczej mętny od mączki ryżowej. Zapach naparu jest klasyczny dla herbat japońskich, czyli nieco przypominający wodorosty i morze. W smaku jest lekka i nawet przy parzeniu wrzątkiem nie ma cienia goryczki. Parzyłam Kokeichę na różne sposoby i nawet przy wielokrotnym zalewaniu suszu nigdy nie udało mi się doprowadzić do rozpuszczenia igiełek w naparze. Podobno ma się rozpuścić, ale to chyba dopiero podczas gotowania.

Kokeicha - trzecie parzenie.
Japończycy mają przeróżne dziwne pomysły na przetwarzanie herbaty, a ten jest całkiem dobry. Myślę, że przyda się zwłaszcza osobom, które nie lubią zielonej herbaty ze względu na jej gorzki smak, który uwalnia się podczas parzenia wrzątkiem.

To była jedna z herbat ze zdjęcia w tle na profilu fejsbukowym, której do tej pory nie opisywałam na blogu. Została jeszcze tylko jedna na tym samym zdjęciu, której Wam nie pokazałam. Kto zgadnie co to za herbata?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz