18 grudnia 2015

[Z marketu]: Zielona herbata z kwiatem nagietka i jaśminu - herbata kwitnąca Green Hills


Czasem na zwykłych zakupach spożywczych spotykają mnie miłe niespodzianki. Taką niespodzianką była herbata kwitnąca w Biedronce. Znam te herbaty i wiem, czego się po nich spodziewać, ale nie spodziewałam się ich w Biedronce. Kupiłam, co miałam kupić i wzięłam też herbaty. Oto jedna z nich: Zielona z kwiatem nagietka i jaśminu.


Estetyczne pudełeczko zawiera hermetycznie zapakowaną kulkę herbaty kwitnącej. I bardzo dobrze, że została tak zapakowana, bo mam pewność, że nie zaszkodziły jej żadne niesprzyjające warunki, takie jak nadmierna wilgotność powietrza, obce aromaty czy poobijanie podczas transportu. Szkoda tylko, że w sklepach herbacianych rzadko można spotkać takie pakowanie. Na opakowaniu, poza składem i innymi obowiązującymi napisami jest szczegółowa instrukcja parzenia, kto umie czytać ten na pewno poradzi sobie z tą herbatą. Tylko z tym parzeniem 3-4 razy tej samej kulki trochę przesadzili, bo to ma sens, ale pod warunkiem, że liście mogą swobodnie pływać w naczyniu, a nie są nadal ściśnięte sznureczkiem.


Jeśli chodzi o samą herbatę, to przed parzeniem ma kształt kulki z widocznym kwiatem jaśminu pomiędzy ciasno uformowanymi listkami. Parzyć będę w sposób standardowy dla herbat kwitnących, czyli wrzątek wlewam do ogrzanego wcześniej szklanego naczynia i wrzucam kulkę. Nie będę odmierzać czasu parzenia, bo te herbaty rządzą się swoimi prawami. Im gorętsza woda, tym szybciej otworzą się listki i wyłonią kwiaty, zaś zbyt przestudzona woda nic nie zdziała.


Uwielbiam te małe spektakle. Najpierw powoli otwierają się listki, a po chwili widocznie są kwiaty. One też potrzebują czasu, żeby rozwinąć płatki. Nie ma sensu poganiać herbaty, bo można zepsuć całą kompozycję. To tak jakby z widowni krzyczeć na aktorów, że za wolno odgrywają swoje role. Gdy główna część herbacianego kwiatu opadnie na dno, można obejrzeć całą kompozycję z każdej strony. Jest pięknie, jedynie sznureczek, na którym znajdują się kwiaty mógłby być krótszy i wyglądałoby to jeszcze piękniej.


Jeszcze słowo o naparze. Pomimo, że woda była pewnie o kilka stopni wyższa niż zalecana (nie wiem, bo nie mierzyłam) i czas też był dłuższy niż zalecany, to napar był smaczny i nie miał cienia goryczki. Jedynie kwiaty nadały mu delikatnej słodyczy, a poza tym był lekki i delikatny, ale bardziej przypominał mi białą herbatę niż zieloną. Kolorystycznie też skłaniał się bardziej w stronę białej herbaty, ale nie będę się kłócić z producentem. Jasny, klarowny napar dobrze świadczy o jakości listków użytych do stworzenia tej kompozycji.

Może jeszcze przed świętami uda mi się zaparzyć i opisać kolejne herbaty z tej serii, ale niczego nie obiecuję. Może znajdę chwilę relaksu przed świętami jeszcze przy innych herbatach. Na razie zostawiam Was z tą perełką z marketu.

4 komentarze:

  1. Też kiedyś trafiłem na tę herbatę, byłem tak samo zaskoczony i tak samo zadowolony z rezultatu :) tylko od tamtej pory już nie mogę na nią trafić :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle zauważyłam, że w Biedronce pojawiają się coraz lepsze herbaty. Oczywiście nie mówię tu o mieszankach smakowych, ale te też są fajnie skomponowane.

      Usuń
  2. Smakowe herbaty.. Masz na myśli herbatę o smaku szarlotki z cynamonem lub herbatę truskawkowego ciasta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lupus, nie piłam ich, ale skład mają całkiem niezły :)

      Usuń