4 czerwca 2015

Karkade - hibiskus po egipsku


Opowiem dzisiaj o hibiskusie, czyli malwie sudańskiej przygotowanej po egipsku. Napój nosi dumną nazwę Karkade. Przygotowywany jest na gorąco, ale spożywany podczas największych upałów.



Hibiskusa najczęściej znajdziemy w herbacianych mieszankach owocowych. Daje złudzenie, że napar to domowy kompot, bo ma ładny czerwony napar i znajomy kwaskowaty smak. No tak, tylko zalewanie wrzątkiem kwiatów malwy sudańskiej to nie najlepszy pomysł. Szybko oddają do naparu swój smak i kolor, ale nasilenie jest tak duże, że bywa aż nieprzyjemne. Dlatego zanim poznałam go bliżej wolałam pić hibiskusa w mieszankach owocowych. Był dla mnie po prostu zbyt cierpki, a dodatki łagodziły ten efekt. Teraz jestem trochę mądrzejsza i wiem, co zrobić, żeby smakowało.


Przepis na Karkade jest dosyć prosty. Bierzemy trochę hibiskusa, akurat udało mi się dostać takiego nierozdrobnionego, czyli w większości to całe kwiaty. Dodajemy sporo białego cukru, w moim przypadku było to około 2 łyżki stołowe. Lubię cynamon, więc dodałam pół laski, ale najpierw go trochę rozłupałam. Całość zalewamy około 1 litrem wody. Ważne, żeby woda była zimna. Hibiskus zalany wrzątkiem jest niesmaczny, a gdy ma okazję powoli uwalniać swoje uroki, to potrafi zadziwić. Jeśli chodzi o cukier, to lepiej go dobrze rozmieszać na początku podgrzewania, bo smak karmelu nie będzie pasował do lekkiej kwaskowatości. Teraz wszystko doprowadzamy do wrzenia i gotujemy około 2-3 minuty na wolnym ogniu. I gotowe.


Mamy gorący czerwony płyn, nie mylić z barszczem z buraków. Pachnie bardzo przyjemnie i przypomina mi trochę zapach szarlotki. To pewnie efekt dodania cynamonu. W smaku moje Karkade jest bardzo orzeźwiające, nawet nie czuć tej ilości cukru. Owszem jest słodycz, ale nie taka ciężka i ulepkowata. Cynamon też dodał coś od siebie do smaku. Podoba mi się taka wersja.


Karkade piją w Egipcie podczas upałów, więc praktycznie codziennie. Napój można podawać zaraz po przygotowaniu, czyli jeszcze gorący lub gdy ostygnie z kostkami lodu. Gdy już ugotujemy odpowiednio hibiskusa, to jego smak nie zmienia się już później w zależności od temperatury. Nie musimy się bać, że jak ostygnie, to będzie niesmaczny. To akurat jest cechą herbaty (Camelia Sinensis).


Gdy się zrobi całkiem gorąco, to na pewno pokażę różne sposoby na zimne napoje, a na razie wersja na gorąco. Te proporcje, które podałam są dla mnie idealne. Wiadomo, że każdy ma swoje upodobania, więc nie namawiam do trzymania się ich ściśle. Zamiast cynamonu można użyć innych przypraw, albo całkiem go pominąć. Życzę smacznego i dajcie znać w komentarzach, jak modyfikowaliście podany przeze mnie przepis.

2 komentarze:

  1. Ja po prostu zalewam zimną wodą i odstawiam na jakiś czas (nawet na noc), żeby "naciągnął". Faktycznie smak jest dużo lepszy niż parzony, jak zwykła herbata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też o tym myślałam, ale skończyło się na naszych polskich ziołach. Róża, kwiat czarnego bzu i mięta dają całkiem fajny efekt :) Spróbuję jeszcze z hibiskusem, dzięki za inspirację :)

      Usuń