5 grudnia 2015

Samowar - pierwsze odpalenie

Слава!

Dziś słów parę o samowarze. Na początku był samowar, później dopiero kelle kette i inne czajniki typu wulkan. Samowar to zmyślne urządzenie produkcji radzieckiej, którego zadaniem jest, jak sama nazwa wskazuje, gotowanie lub jak kto woli warzenie wody. W tym cudownym żelastwie tkwi cały urok. Wprawdzie wielkość jego nie daje możliwości noszenia, jako EDC. Jednak klimat, który tworzy się podczas jego użytkowania wszystko nam rehabilituje.

Dziś pierwsze odpalenie. Na polu śnieg i mróz, czyli idealna pora na ciepłą herbatkę. Tylko jak to odpalić? Po obejrzeniu paru nie polskich filmików na youtube poczułem się pewniej. Wiedziałem, że najlepiej pali na sucho bez wody, aczkolwiek podczas odpalania na sucho ryzykujemy w najlepszym przypadku odkształceniem metalowych części, a w najgorszym wypadku puszczeniem zgrzewów itd. Kolejne info to tzw. odpalanie kozakiem, czyli wywoływanie ciągu wymuszonego użyciem ww. obuwia, jako zasysacza, która niczym miech miałby wywołać ciąg. Ostatnią metodą jest dorobienie wyższego komina. I to się okazało najprostsze.


Znalazłem rurę nierdzewną, ale średnica nie była ciut zbyt duża - daliśmy radę. Troszkę gazety, drzazgi drewniane, potem grubsze szczapki. Oczywiście przed odpaleniem samowar został napełniony wodą. Odpalamy, dużo dymu, mało ognia.

Zakładamy komin, dużo i jeszcze więcej dymu. Słychać ciąg, aż tu nagle... Buch! Nasz samowar przemienił się w rocket stove i cały gaz drzewny spalał się w kominie. Jakby nie o to mi chodziło, więc musiałem ciut zmniejszyć otwór wyjściowy z komina i dało rade.

Kolejny dylemat. Jak sprawdzę czy woda wrze? Niby jest mały odpowietrznik, ale czy na nim mam skupić uwagę? Problem rozwiązał się sam. Samowar buchał i dmuchał parą wodną z pod pokrywki i z odpowietrznika. Już czas! Ściągnąłem komin i założyłem dławik, aby lekko zdusić żar. Samowar zaniosłem do domu, aby Majka dokończyła ceremonii. Wszak nie mieliśmy na podorędziu odpowiedniej herbaty do picia, ale Ceylon też był dobry! Ja tam bym wolał Lapsang Suchong lub Rosyjska Karawanę.


Spytacie o czas gotowania w takim "gniotsa nie łamiotsa", nie wiem, bo nie liczyłem. Przyjdzie czas na kręcenie filmików to wtedy czas odmierzymy. Wtedy też zamiast czarnego caju damy ivan caj :)

Serdecznie dziękujemy Ryszardowi za udostępnienie tego reliktu przeszłości!

до свидания!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz