Dziś słów kilka o Yerbie argentyńskiej Playadito Elaborada Con Palo, czyli siostrze Mate Liebig. Opakowaniu 1kg, już na pierwszy rzut oka widać, że nie boją się skarg na swoje produkty.
Z przodu paczki widnieje zarys granic stanu Corrientes w Argentynie, na którym oznaczony jest punkt, w którym mają swoją plantacje - Colonia Liebig. Na boku zaś widnieją współrzędne plantacji, abyśmy mogli bez problemu do nich dotrzeć. Znaczek Sin T.A.C.C. obecny oraz tablica z danymi żywieniowymi. Producent podaje, że przy użyciu 50g suszu i 500ml wody o temperaturze wody 70st C, ekstrakt zawierał 0,3g kofeiny. Nie jest to mocna Yerba w działaniu, ale jako mate codzienna ok.
Do zaparzenia, jak widać, użyłem mojego Palo Sano. Ma już trochę lat, ale nadal pachnie swoim niepowtarzalnym aromatem. Nasypałem ok. 1/2-2/3 objętości, zalałem odrobiną wody o temperaturze około 65-70st C, aby susz nasiąknął. Taki styl parzenia wypromowała marka Rosamonte na opakowaniu swojej Yerby Rosamonte Premium. Dopiero później włożyłem bombillę i zalałem 75st C, choć ta Yerba powinna dać radę w 80 st C. Takie zaparzenie dało zwartą strukturę gąbki, która idealnie filtruje i pozwala na długie parzenia.
Pierwsze zalanie, parzone wg. instrukcji Rosamonte. Na początku czuć subtelną słodycz złamaną wonią Palo Santo. Nuty świeżego siana zwożonego na furze w upalny dzień. Pierwszy łyk delikatnie goryczkowy, nadal słodka roślinna podstawa. Lekko liściasty finisz.
Drugie zalanie. Widać leciutki kożuszek z pianki. Nie ma się, co dziwić, że jest taki skąpy, gdyż sama yerba jest grubo cięta i praktycznie pozbawiona pyłu. No może gdzieś na dnie opakowania się go trochę znajdzie. Czuć przypiekanie z bardzo subtelne niewyczuwalnym wędzeniem. Nabiera głębi smaku, ale nie jest to złożona w smaku, wyleżakowana La Rubia, (która i tak zeszła na jakości).
Trzecie zalanie. Smak i aromat opadł na sile i się zgrabnie ułożył. Wprawdzie ta Yerba nie ma pazura. W porównaniu do Pipore, jest delikatniejsza, mniej wędzona, ale bardziej słodka. Prawdopodobnie jest po prostu dłużej leżakowana. W Playadito Majka wyczuła umami, którego ja się nie doszukałem niestety. Ww. Yerba, którą przytoczyłem z innego wpisu jest bardziej świeża, czuć dosłownie tą "zieloność" liści. Tutaj bardziej stonowana wersja, również godna polecenia.
Susz Playadito jest dobry do komponowania własnych mieszanek wzbogaconych naszymi rodzimymi ziołami i owocami. Nie sprawdzi się wg. mnie w Terere, ponieważ po pierwsze jest za grubo cięty, a po drugie jego "uczesany" smak całkowicie zostanie zasłonięty dodatkami i sokami.
Mamy w swoich kręgach znajomych, którzy po pierwszym siorbnięciu Yerby od Nas, zaklinają się, że już nigdy nie wrócą do tego naparu z popiołu z ogniska. Ale myślę, że jakby zaparzył ta Yerbkę wodą o temp 70st C i wzbogacił o jakieś ziółko czy przyprawę, która by znajomemu podeszła, dałby się namówić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz