Dziś Wam zaproponuję bardzo przyzwoitą i koszerną Yerbę. A dlaczego koszerną? O tym później. Argentyńska Yerba Mate Kraus - Silvestre, która i tak ma dużo wspólnego z Niemcami. Sam susz jak widać to klasyczna Elaborada. W dosłownym tłumaczeniu yerba przetworzona i gotowa do spożycia, czyli pocięta na listki i patyczki. W Krausie listków jest znacznie więcej, niż „palitos" i porównując do innych argentyńskich marek, jest to średnio zmielone.
Co ciekawe, choć na opakowaniu "Silvestre" nie jest napisane, to ta konkretna marka przetwarza zebrany surowiec w technologii "sin humo”. Oznacza to, że do podgrzania i suszenia liści użyto tylko i wyłącznie gorącego i ciepłego powietrza. Przez taki proces yerba mate jest pozbawiona dymnych i wędzonych posmaków. Swojego czasu miała też na opakowaniu certyfikat koszerności produktu, co jest ważne dla ortodoksyjnych religii. Obecnie tego znaku już trudno się doszukać. Kraus w swojej ofercie ma tez Yerbę o nazwie Organica, która na opakowaniu ma masę certyfikatów bio, eko, kosher i przyznam, że poza tym, że była bez dodatków nie różniła się smakiem od Silvestre. Zatem mam podstawy przypuszczać, iż ta też ma susz z ekologicznych i organicznych upraw bez nawozów sztucznych.
Szata graficzna opakowania jest prawie zawsze taka sama, czasem tylko producent z tego, co zauważyłem, zmienia papier z matowego na błyszczący.
Producent podaje, iż do suszu dodano trzy zioła:
- miętę pieprzową, o której nie muszę pisać;
- cedron, czyli werbenę cytrynową lub inaczej Lipia Trójlistna, która poza swoimi właściwościami leczniczymi zawiera olejek eteryczny, który daje całości specyficzny cytrusowy aromat;
- poleo, czyli ichnia mięta zwana również poleo menta hierbabuena.
Susz kolorem nie różni się wiele od innych argentyńskich. Owszem jest jaśniejszy i żywszy od wersji especial i premium, ale to detal. Do parzenia użyłem wody o temperaturze 73st C. Przy pierwszych trzech zalaniach zioła nadają cała tej mieszance. Szkoda tylko, że producent nie podaje % udziału ziół w suszu. Na początku uderza nas z ziołową siłą, a dopiero później czuć "Zielone Złoto Paragwaju" w wersji light. W końcu można poczuć roślinną słodycz i lekką taninową, nienachalną goryczkę. Amatorzy Yerby zaczynający od Krausa opisują jej smak jak mocna (przeparzona) zielona herbata, taka niepodwędzana. W miarę kolejnych zalań pozostaje aromat ziół na pierwszym planie, a smak Yerby już tylko w posmakach.
Polecam tą markę każdemu, kto boi się wędzeniny zawartej w yerbie paragwajskiej, a chciałby zacząć przygodę z Yerbą ogólnie. Wszak lepiej zacząć od suszu "Sin Humo" niż od mieszanek z jakimiś kwiatkami, o których zresztą też kiedyś napiszę.
Jeśli napisałem coś źle lub nie dopisałem czegoś? Proszę o poprawienie mnie, bo, po co szerzyć niepotrzebny ciemnogród. Pozdrawiam - Hejty miło widziane :)
Oki czy trzeba ją jakoś specjalnie parzyć i gdzie można kupić?
OdpowiedzUsuńParzenie jest dosyć proste, trzeba mieć tylko bombille (rurka z sitkiem do picia yerba mate) i trzymać się dobrej temperatury wody (75 st.C to optimum, ale nic się nie stanie jak będzie o 5 st. mniej czy więcej). Tego konkretnego Krausa Silvestre parzyliśmy z próbek, ale normalną 500g paczkę można dostać w kilku różnych sklepach internetowych z yerba mate. Nie współpracujemy z jakimś konkretnym sklepem, więc też żadnego nie polecamy szczególnie.
OdpowiedzUsuń