24 października 2014

Zielona herbata późnym wieczorem

Czarki się grzeją, a herbata parzy.

Kiedyś obiecałam komuś, kto nie lubi zielonej herbaty, że mu ona posmakuje. Chyba mi się to udało, a przynajmniej nie narzekał. Herbata nie była gorzka, cierpka czy w jakiś inny sposób odstraszająca. Dalej mnie zastanawia, co ludzie widzą w parzeniu zielonej herbaty na gorzko. Mniejsza z tym, ja tak nie lubię.

Może kogoś zdziwić, że piliśmy zieloną herbatę właśnie wieczorem, przecież ona pobudza. No tak pobudza, ale naparz pierwszego parzenia. Przez pierwsze 2 minuty parzenia (czasem do 3 minut) herbata nie jest gorzka i ma działanie pobudzające. Z liści do naparu przechodzą substancje pobudzające. Ale gdy zaparzę te same liście po raz drugi, trzeci i czwarty to każdy z kolejnych naparów będzie zawierał mniej pobudzaczy a więcej substancji relaksujących. No i do tego nie będzie gorzki.

I znowu nie miałam morza herbaty.

Po chyba czterech parzeniach zielonej wietnamskiej herbaty z lotosem nie czułam się mocno pobudzona. Każdy napar smakował dobrze i nie było tej drażniącej goryczy. Powiem szczerze, że po takim wieczornym spotkaniu przy herbacie spałam jak dziecko.

Napar z pierwszego parzenia, później nie robiliśmy zdjęć.

Jeśli lubisz zieloną herbatę parzoną bez gorzkiego smaku, a chcesz przy niej zrelaksować się to dobry wybór, ale pamiętaj, że pierwsze parzenie pobudza, a dopiero kolejne uspokajają. Nie ma sensu wylewać pierwszego naparu, żeby od razu wypić ten drugi. Uspokajacze z kolejnych parzeń rozprawia się z kofeiną z pierwszego parzenia i nie trzeba marnotrawić dobrego naparu.

Następnym razem zrobię "ogórek kiszony polany czekoladą", czyli kolejna gorzka i niedobra rzecz, która może posmakować.

2 komentarze:

  1. green tea dobra na wszystko-:)::):

    OdpowiedzUsuń
  2. "ogórek kiszony polany czekoladą" -bez komentarza!

    OdpowiedzUsuń