24 maja 2014

Herbata naszych Mam


Chyba każdy pamięta herbatę podawaną przez mamę. Słodka, z sokiem malinowym lub cytryną. Zawsze czarna, ale jaka? Najczęściej mieszanki, zależy co się dostało, a potem już wedle uznania: Assam, Yunnan, Madras, Ceylon, Earl Grey czy tam inna czarna. Mocno zaparzona herbata z cukrem była obowiązkowo do każdego śniadania i jak smakowała... Na samą myśl robi się miło, bo nikt nie robi takiej herbat jak mama.



Ale dlaczego czarna a nie zielona? Początkowo Anglicy podejmowali próby sprowadzania herbaty zielonej ale okazało się że droga morska szkodzi herbatom i to co dotarło do wysp nie nadawało się do spożycia, wiec następnym razem sprowadzili herbaty już bardziej przetworzone czyli czarne. Królowej zasmakowały i mamy five o'clock. No ale herbata po angielsku to słaba popołudniówka, a my pijamy mocne śniadaniówki. Do Polski czarna herbata przyszła z Rosjanami. Mocne czaje, samowary, konfitury i ten rosyjski charakter. To wygląda już znajomo. Podczas podróży stałym lądem tragaże pewnie wiele razy przeładowywali swoje pakunki i tak powstawały różnego rodzaju miesznaki przeróżnych herbat. Najbardziej kojarząca się z tym nazwa to Rosyjska Karawana. Można w niej znaleźć herbaty białe, zielone, czarne i do tego jest bardzo mocno wędzona więc nie każdemu posmakuje.

Przyjemnie jest czasem powspominać przy szklance dobrej herbaty skomponowanej przez mamę. Herbata łączy pokolenia, niezależnie jakiego jest koloru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz