16 lutego 2016

[Z marketu]: Kenia o świcie - czarna herbata od La Speciale


Tak, tym razem też napiszę o herbacie dostępnej w popularnym markecie. Tylko, że ta konkretna sztuka pasuje też do cyklu herbat kenijskich, była już Kenia Milima dostępna w sklepach specjalistycznych i Kericho Gold, której próżno szukać gdziekolwiek w Polsce. Zatem przyszedł czas na coś, co możecie kupić podczas zwykłych zakupów, ale niestety tylko w okresie około świątecznym. Tak sobie Biedronka wymyśliła, że niektóre fajne rzeczy wystawiają tylko w szczególnych okresach w roku.


Zacznijmy od opakowania. Elegancka grafika, okrągła puszka, podstawowe informacje, sposób parzenia i jeszcze coś. To coś, to mało zrozumiały dla laików opis herbacianego liścia. Golden Flowery Broken Orange Pekoe (w skrócie GFBOP), no i co to w ogóle oznacza? FOP oznacza ni mniej, ni więcej tylko susz powstały z najmłodszych listków i pączków herbacianych, czyli mamy tu coś na prawdę godnego uwagi. Broken oznacza, że susz został połamany, a właściwie zgnieciony, no i to już nie wygląda tak dobrze. Rzeczywiście, po otwarciu puszki widać, że herbata jest dość drobna i nie znajdziemy ani jednego całego liścia. Za to widać złociste fragmenty, które kiedyś były pączkami liściowymi. Zostało jeszcze słówko Golden, a ma się ono odnosić do odcienia naparu, powinien być złocisty. Zaś w marketingowym zachęcaczu piszą o kolorze rubinu. O tym przekonamy się po zaparzeniu.


Według zaleceń producenta powinnam użyć 1 łyżeczki suszu (w tym przypadku około 3 gramy) na 200ml wrzątku i parzyć 5 minut. To może zostanę tylko przy 200ml wrzątku, bo 3 gramy to może być za dużo, a 5 minut to na pewno za długi czas. Zatem mój sposób parzenia to: 2 gramy suszu na 200ml wrzątku i 2 minuty parzenia. Do degustacji użyję mojego zestawu testerskiego. Przed parzeniem listki wylądowały w nagrzanym kubeczku i uwolniły skrywany aromat gorzkiej czekolady. Bardzo lubię takie niespodzianki przy ogrzewaniu listków.


Napar: Może nie jest złocisty, a raczej bursztynowy, ale wygląda bardzo ładnie. Właściwie tego można się było spodziewać po tak ciemnym suszu. Jeśli chodzi o złoto w naparze to jest jedynie przy krawędzi czarki. Zapach jest delikatniejszy niż w przypadku listków wrzuconych do gorącego naczynia, ale nadal utrzymuje się bardzo przyjemna czekoladowa nuta. Po chwili przyszły mi na myśl bardzo mocno dojrzałe czereśnie, słodkie, ale o specyficznym cierpkim aromacie. W smaku też jest przyjemnie. Lekka słodycz, delikatna cierpkość i owocowy posmak, który nadal kojarzy mi się z czereśniami. Te same listki zaparzyłam po raz drugi 3 minuty, ale napar nie był już tak intensywny.

Dla porównania pierwszy i drugi napar herbaty Kenia o świcie.

Czekolada i czereśnie, tego nie spodziewałam się, gdy otwierałam puszkę. Muszę przyznać, że spośród herbat kenijskich, jakie opisywałam do tej pory ta okazała się najlepsza. Pomimo, że susz jest bardzo rozdrobniony, to jednak ma złote pączki. Zaskoczyła mnie swoim smakiem i zapachem. Pewnie są jakieś lepsze herbaty z Kenii, ale jeszcze ich nie piłam, polećcie mi coś godnego uwagi, a chętnie spróbuję.

8 komentarzy:

  1. Ta herbata prezentuje się bardzo zachęcająco (mam na myśli zarówno zdjęcia, jak i opis doznań zapachowych i smakowych) :). Miałam okazję spróbować "Mgły nad Yunnan" z tej samej edycji, która okazała się całkiem niezła, ale myślałam, że to była jedyna taka herbata. Szkoda, że herbaty z tej edycji są dostępne wyłącznie w okresie okołoświątecznym i to też tylko w wybranych Biedronkach (w Biedronce w moim mieście na próżno ich szukać). Fajnie by było, gdyby zostały wprowadzone do stałej oferty w każdej Biedronce, na pewno znalazłyby chętnych. Pozdrawiam, Agnieszka z bloga mycupofgreentea.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też na początek kupiłam tylko zieloną Mgłę nad Yunnan i też mnie zaskoczyła pozytywnie, dlatego przy najbliższej okazji kupiłam pozostałe herbaty z tej serii. O ile klasyki są bardzo dobre, to nie da się tego powiedzieć o aromatyzowanych. Truskawkowa była całkiem fajna, ale czekoladowa jest przeładowana dodatkami...

      Nie wiem jakie są założenia Biedronki co do tego typu produktów, ale gdyby były dostępne cały rok, to mogliby mieć problemy z ich sprzedażą. Ludzie z reguły są leniwi i wolą szybko zalać saszetkę niż dołożyć sobie trochę pracy i odcedzać fusy. Zaś herbaciarze raczej nie chodzą do Biedronki po dobrą herbatę. Pewnie tak już zostanie, że te lepsze produkty będą pojawiać się tylko okazjonalnie, z resztą tak samo jest w sklepach specjalistycznych, że tylko sezonowo są dostępne niektóre herbaty. Dotyczy to szczególnie Twoich ulubionych herbat zielonych sprowadzanych w niewielkich ilościach od producentów :)

      Usuń
  2. Kocham herbatę ! Twój blog mnie mocno zainspirował aby pisać o niej wiele. :) Byłam wczoraj w ramach pracy na szkoleniu z profesjonalistami od Dilmah, bardzo fajnych rzeczy się nasłuchałam przez ponad 3 godziny. Pracuję w kawiarni ale herbaty też parzymy, marzę o własnej herbaciarni :) Zapraszam do mnie, dodaję do obserwowanych i będę wpadać :) www.ploncitka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Herbata to temat rzeka, więc jest o czym pisać :) Myślę, że tematów Ci nie zabraknie, a śledzić będę z miłą chęcią :)

      Usuń
  3. No tak, trudno nie zgodzić się z przytoczonymi argumentami, szczególnie z tym dotyczącym okazjonalnej dostępności :). Rzeczywiście te herbaty mogłyby się nie sprzedawać, gdyby były dostępne w sprzedaży cały rok, bo jednak ludzie zdecydowanie wolą wygodniejsze w użyciu herbaty ekspresowe w torebkach (co widzę sama w Biedronce w moim mieście, bo właśnie takie herbaty królują na półkach). Gdy pisałam swój komentarz, za bardzo zasugerowałam się swoim zamiłowaniem do herbaty i chęcią wypróbowania tej opisanej we wpisie ;). Swoją drogą w okresie przedświątecznym w wybranych Biedronkach można również kupić herbaty liściaste w puszkach od Twinningsa, np. Lady Grey. Myślę, że też są dość ciekawe. No, ale wracając do tematu, nie pozostaje nic innego, jak tylko spróbować upolować tę herbatę jakoś przed Wielkanocą w innej Biedronce, a nuż się uda ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pięknie, a ja Twiningsa u siebie nie widziałam, to może taka wymiana jest, że w jednej jedne herbaty w drugiej inne. To ja przed Wielkanocą poszukam u siebie tych, o których mówisz :)

      Usuń
  4. Będę polować na tę herbatę oraz inne z tej serii, zwłaszcza ciekawi mnie Czekoladowa. Kupiłam raz Truskawkowe Wzgórze i było smaczniutkie.
    Podoba mi się, że opisujesz też herbaty "z marketu". Tylko hobbyści będą sprowadzać herbaty z Chin ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz :) Staram się, żeby moje wpisy były różnorodne. Sprowadzam herbaty z Chin, kupuję w różnych herbaciarniach, ale nie omijam tez takich z marketowych półek. Wiem, że różne osoby czytają to co tu piszę i chcę, żeby każdy znalazł też coś dla siebie.

      A jeśli chodzi o mieszankę czekoladową z serii La Speciale to nie szczególnie przypadła mi do gustu. Jest przeładowana dodatkami, ale jeśli przeczytasz skład i stwierdzisz, że może Ci to smakować to kup. Osobiście odradzam, lepiej samemu pomieszać coś z kakao :)

      Usuń