2 lutego 2016

Syrop imbirowy - nie tylko do herbaty


Zakupy, jak zakupy, normalna sprawa. Ale czasem mogą być inspiracją do zrobienia czegoś fajnego. Zobaczyłam kilkulitrową butlę syropu o smaku imbirowym i zapragnęłam prawdziwego syropu imbirowego. No nie będę przecież taszczyć tych kilku kilo przesłodzonego czegoś, żeby potem się męczyć i dodawać do herbaty, żeby się nie zmarnowało. Dlatego kupiłam świeży imbir i postanowiłam zrobić własny domowy syrop imbirowy.

Przepisów na syrop imbirowy znalazłam kilka, a różniły się między sobą tylko proporcjami imbiru do pozostałych składników i ewentualnym odparowaniem wody. Wybrałam wersję pośrednią, jeśli chodzi o ilość imbiru, a co do zagęszczenia to zrobiłam to raczej na własny gust niż z zaleceń przepisowych.


 
No to do dzieła! Potrzebujemy:
- 200 gram świeżego imbiru po obraniu ze skórki (nie obrałam go zbyt dokładnie, ale i tak usunęłam większość skórki, która nadaje korzeniowy specyficzny ziemisty posmak),
- 2 szklanki cukru kryształu (możecie użyć cukru brązowego, trzcinowego czy jakiego tam lubicie, ale miód się nie sprawdzi),
- 4 szklanki wody (nie musi być przegotowana, może być zimna lub ciepła, ale jeśli dacie gorącą, to całość szybciej się zagotuje).

Przyda się: garnek, coś do mieszania, sitko, lejek, tarka lub inny rozdrabniacz (w mim przypadku blender/młynek), czyste słoiczki z zakrętkami.

Cukier i imbir zalewamy wodą i doprowadzamy do wrzenia (po lewej na dole).
Po kilku minutach wrzenia mieszanina zmieni kolor i część imbiru opadnie na dno (po prawej na dole).
Po godzinie wrzenia syrop jest gęsty i ma miodowy kolor, stracił około 0,5l wody (na górze).

Na początek trzeba obrać imbir, możliwie dokładnie, ale jeśli zostanie trochę skórki między odrostami, to się nie otrujecie. Obrany imbir trzeba rozdrobnić. Można zetrzeć na tarce, pokroić w drobną kostkę lub, tak jak ja, zemleć w młynku/blenderze z dodatkiem niewielkiej ilości wody, żeby powstała papka. Następnie rozdrobniony imbir, cukier i woda lądują w garnku. Całość doprowadzamy do wrzenia, a gdy to osiągniemy zmniejszamy ogień i odparowujemy do oczekiwanej konsystencji. W moim przypadku odparowywanie trwało około godziny i uzyskałam bardzo gęsty syrop, porównywalny kolorem i gęstością do płynnego miodu. Teraz przecedzamy/przecieramy syrop do przygotowanych słoiczków, zakręcamy i stawiamy do góry dnem, żeby się zawekowały. Zostawiamy do ostygnięcia, a potem chowamy do szafki z przetworami. Swoje resztki z przecierania syropu przełożyłam do foremek na lód i schowałam do zamrażalnika, pewnie je wykorzystam w cieplejsze dni, a na pewno wylądują w ramenie.

Mój syrop po ostygnięciu przypomina konsystencją dżem, ale dzięki temu mogę go mniej użyć na raz do herbaty. Wystarczy mi pół łyżeczki syropu, żeby poczuć pikantny smak i przyjemne rozgrzanie gardła. Jeśli zrobicie rzadszy syrop, to będziecie potrzebować większej ilości dla takiego samego efektu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz