Obiecałam, więc napiszę krótki wpis o pieczeniu chleba. Może zacznę od naszych początków. Zaczęło się jakiś rok temu od ciasta na domową pizzę. Wtedy zaczęliśmy rozróżniać inne mąki niż tortowa, krupczatka i poznańska. Było poszukiwanie tej idealnej na ciasto drożdżowe pod pizzę, teraz szukamy dobrej mąki na chleb i dalej jesteśmy w fazie prób i testów.
Od mąki się zaczęło, ale to nie koniec. Jakieś pół roku temu zainspirowani poszukiwaniami mąki postanowiliśmy upiec nasz pierwszy chleb. Przepis był dość prosty i podstawą były drożdże, więc ochoczo zabrałam się do dzieła. Jak to zwykle bywa początki są trudne. Ciasto nie chciało rosnąć, więc zostawiliśmy je na znacznie dłuższy czas niż przewidywany w przepisie. Poza tym nie miałam jeszcze garnka rzymskiego, więc upiekłam chleb w małej tortownicy. Wyszedł nieszczególny, kruszył się i nie dało się ukroić kompletnej kromki z niego. Kolejne próby z chlebem na drożdżach z innych przepisów też nie były udane, ale jakoś się nie zrażałam i próbowałam dalej. Za każdym razem, gdy udało mi się opanować jeden problem to wychodził jakiś inny.
Po czterech chlebach z blaszanej foremki kupiliśmy garnek rzymski. Chleb w nim upieczony miał mieć miękki środek i chrupiącą skórkę. Oczywiście oczytałam się wcześniej z instrukcjami użycia takiego garnka. I tak pierwszy chleb w nim upieczony nie nadawał się do normalnego spożycia. Ciasto przywarło do ścianek garnka i nie dało się go wyjąć, a poza tym okazało się, że jest niedopieczone. No i co tu robić? Czy w zwykłym piekarniku na prawdę nie da się upiec smacznego chleba? No chyba się da skoro na blogach ludzie opisują, jakie to pyszności im wychodzą.
No właśnie, co ja zrobiłam nie tak z tym moim garnkiem? Przed pierwszym i każdym kolejnym użyciem garnek rzymski trzeba namoczyć w czystej, chłodnej wodzie przez przynajmniej 15-30 minut. Mój się moczył godzinę, bo ciasto nie chciało rosnąć, więc miał trochę więcej czasu w wodzie. Potem taki garnek trzeba wytrzeć wewnątrz suchą ściereczką i wysmarować tłuszczem. No i tutaj była pewna dowolność, bo nie znalazłam konkretnych informacji, jaki to ma być tłuszcz i ile go ma być. Wybrałam oliwę z oliwek i posmarowałam dość cienko. To był mój pierwszy błąd. Jeszcze przed pieczeniem oliwa częściowo spłynęła po ściankach na dno, a podczas pieczenia garnek wchłonął jej resztę. Na pierwsze pieczenie powinnam wybrać jakiś stały tłuszcz, np. margarynę i wysmarować garnek nieco grubszą warstwa. Ok, tłuszcz do smarowania mamy omówiony, teraz ten wysmarowany garnek trzeba wysypać czymś, żeby chleb nie przywarł. Tutaj też miałam dowolność i wybrałam bułkę tartą. Podczas pieczenia rozmokła i przykleiła się do ścianek garnka. Później już byłam mądrzejsza i miałam przygotowane otręby, mogą być owsiane, pszenne lub żytnie, ważne, że nie rozmokną i nie przykleją się do ścianek. No to garnek mam przygotowany, teraz ciasto do niego i do piekarnika.
Stop! Jeśli pieczemy w garnku rzymskim to nie nagrzewamy wcześniej pieca. Garnek wkładamy do zimnego piekarnika i dopiero wtedy odpalamy grzanie. W mieszkaniu gdzie zaczynałam przygodę z chlebem mieliśmy piekarnik gazowy, więc nie było opcji ustawienia idealnej temperatury pieczenia, ale jakoś dawaliśmy radę. Teraz mamy piekarnik elektryczny i możemy regulować temperaturę i tempo nagrzewania. Dlaczego pierwszy chleb w garnku rzymskim był niedopieczony? Bo dałam mu za mało czasu. Gdy piekłam w blaszce, to wystarczyło około 40 minut w piecu i było dobrze. Przy garnku rzymskim trzeba więcej cierpliwości. Czasem trzeba czekać nawet 1,5 godziny, ale też trzeba przypilnować chleba. Pierwsze pół godziny jest na nagrzanie się piekarnika i garnka, w tym czasie chleb też jeszcze wyrasta, bo ma w miarę ciepło, a nie za gorąco. Kolejne pół godziny do 50 minut chleb ma na właściwe pieczenie się. No i do tej pory nie wolno ruszać pokrywy garnka. Ale jak tu wytrzymać godzinę bez sprawdzania, co u chleba? Przy kilkukrotnym otwieraniu piekarnika i zdejmowaniu pokrywy do chleba wdarły się chochliki i powstał zakalec. Taka była historia moich trzech pierwszych chlebów pieczonych w garnku rzymskim. Ale to jeszcze nie koniec. Po około godzinie w piekarniku chleb jest już wyrośnięty i upieczony, ale nie ma jeszcze chrupiącej skórki. To jest ten czas, gdy można, a nawet powinno się zdjąć pokrywę garnka i zostawić jeszcze na 10-20 minut w piekarniku, żeby powstała złocista chrupiąca skórka. Po upieczeniu chleba przepłukujemy garnek wodą i odstawiamy do wyschnięcia, ale pod żadnym pozorem nie myjemy go z użyciem detergentów, bo kolejny chleb będzie nam smakował płynem do naczyń.
Gdy czwarty chleb pieczony w garnku rzymskim wyszedł z niego bez przemocy, dał się pokroić i na dodatek był smaczny to już nie ważne było, że jest nieco płaski. Otóż zrobiłam go z około 600g mąki, a to trochę mało. Teraz wiem, że najlepiej wychodzą takie robione z około 1 kg mąki. Po wyrośnięciu mają ładny kształt i wystarczają na kilka dni.
Chleby Kuby: słonecznik i siemię lniane, razowy posypany czarnuszką i czarnym sezamem, żytni z czarnuszką i chyba razowy posypany kminkiem. |
Po około dwóch miesiącach mojej walki z chlebami garnek przejął Kuba. Wtedy nastała u nas era chlebów na zakwasie, najczęściej żytnim. Słój z zakwasem czasem lądował w lodówce, czasem stał na niej. Jakoś tego nie analizowałam, bo zajmował się nim głównie Kuba, a ja go czasem dokarmiałam jak była taka potrzeba. Chleby Kuby były ciekawsze, wynajdywał nowe mąki, dodawał przyprawy i ciasto jakoś lepiej mu wyrastało. No cóż nie zawsze kobieta musi rządzić w kuchni, czasem facet też ma coś do zaprezentowania. Zostawiłam tą działkę Kubie i tak było do naszej przeprowadzki, a właściwie do zrobienia kuchni. Znalazłam książkę z przepisami na chleb, którą kiedyś kupiłam Kubie i sama zaczęłam z niej korzystać.
Powód całego zamieszania: chleb maślankowo-sezamowy |
Co się stało, że herbaciarka na blogu herbacianym napisała o chlebie? To sprawka pewnego piwowara, niegdyś domowego teraz już warzącego na szerszą skalę. Do mojego ostatniego chleba maślankowo-sezamowego potrzebowałam jednego szczególnego składnika, był to słód pszeniczny. Na szczęście pan Andrzej Kuglin z Huty Piwa miał jego zapas i podzielił się ze mną. Zainteresowanie tematem piw rzemieślniczych pewnie znają jego dzieła noszące nazwy osiedli Nowej Huty: Zielone, Młodości i inne. Okazuje się, że też piecze chleb w domu.
Wybaczcie, miało być krótko, a wyszło jak widać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz