Poprzedni zasyp, lepsze wykonanie i zmodyfikowane chmielenie. Piwo, z którego jestem bardzo zadowolony. Zmiany na plus? Mniej zalegającej goryczki, więcej jodełki i bardziej treściwe mniej wytrawne piwko. Warka #8 Jodłowe AIPA.
Gęstość początkowa to 16Blg, a końcowej zabijcie mnie nie pamiętam, ale ABV wyszedł ~ 7%. Co do słodów nie będę rozpisywał się w ilości tylko w kolejności, co do % w zasypie: Pilzneński, Monachijski, Caramunich II, Pszeniczny. Chmiele na goryczkę Chinook, na smak i aromat Simcoe i Citra, a na leżak dorzuciłem Simcoe, Citrę i Cascade'a.
Ale dość tych szczegółów technicznych! Pijemy
Piweczko w kolorze starego złota lub miód akacjowego. W aromacie wyczuwalne są kwiaty, grejpfrut oraz białe słodkie owoce, aczkolwiek nad całością dominuje jodełka i żywica. Piana gęsta, drobnopęcherzykowa i wolno opada. Na jednym zdjęciu aż wychodzi ze szklanki. Piwko średnio wysycone CO2, tak akuratnie i nie za dużo. W smaku na początku dominuje karmel oraz żywica. Goryczka wyczuwalna przy każdym łyku i nie zalega. W tle cytrusiki, ale głównie grejpfrut. Na myśl przychodzi świeżo skoszona polana otoczona jodłowym lasem. Dlaczego polana? Czuć lekko zieloną łodygę w piwku. Jest treściwe i słodowe. Poprzednia wersja wyszła bardziej wytrawna, przez co goryczka była lekko męcząca. Przyjemnie aksamitne i oblepiające. Dość mocne i minimalnie czuć alkohol. Po jednym już wyraźnie szumi w głowie, dlatego warto konsumpcje piwa przedłużyć i delektować się tym bukietem chmielowym buchających ze szkła.
A właśnie, szkło. Do degustacji użyłem teku i craftmaster glass. Temperatury nie zmierzyłem, aczkolwiek wpis jest po 3 degustacjach, żeby żadnego smaku nie pominąć. Pozostaje mi zachęcić każdego do warzenia piwa. Jeśli tylko macie gdzie to próbujcie. Czas się zawsze znajdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz