3 lipca 2015

Pu-Erh - 20 lat w 12 miesięcy


Pisałam ostatnio o surowym Pu-Erh, który po 7 latach leżakowania przypominał bardzie herbatę zieloną niż to, co znamy pod nazwą herbaty czerwonej. Tym razem opiszę "gotowanego" Pu-Erha, czyli to, co jest najbliższe wyobrażeniu o tego typu herbatach.


Kupiłam go jakiś czas temu w jednym ze sklepów specjalistycznych z herbatą i widniał pod nazwą Pu-Erh 20 lat. W rzeczywistości to on taki stary nie jest. Łącznie z czasem, jaki spędził w mojej szafce z herbatami ma najwyżej 5 lat. Skoro nie jest taki stary, to dlaczego mówią, że ma aż 20 lat? Po odpowiednim przetworzeniu liści i leżakowaniu nabrał smaku i zapachy herbaty dwudziestoletniej. W normalnych warunkach, czyli bez specjalnego przyspieszania procesu fermentacji musiałabym czekać na tą herbatę jeszcze przynajmniej 15 lat, a cena nie byłaby tak atrakcyjna jak teraz.

Ciemne liście i młode złote tipsy.

Po co w ogóle przyspieszają fermentację herbaty? No cóż, w Chinach najbardziej cenione były stare herbaty, czyli takie, które miały czas dojrzeć i nabrać szczególnych właściwości. Ich tajemnicę odkryli ludzie zachodu i zaczęli masowo wykupywać dojrzałe herbaty, więc wkrótce ich cena zaczęły drastycznie rosnąć, a zapasy kurczyć do minimum. Popyt rósł, a trzeba było sporo czasu na wyprodukowanie "nowych" starych herbat. Sprytni Chińczycy wpadli na pomysł przyspieszania procesu starzenia herbat i w ten sposób szybko mogli zaspokajać potrzeby rynku. Im krócej fermentowana herbaty tym tańsza, a jednocześnie tym mniej wartościowa.

Przed parzeniem trzeba wyparzyć wszystkie naczynia i obudzić herbatę.

W takiej przyspieszonej fermentacji biorą udział mikroorganizmy, które po ostatecznym suszeniu herbaty pozostają na liściach. Dlatego ważne jest "budzenie" herbaty przed parzeniem. Z drugiej strony mamy herbaty, które mają styczność z mniejszą ilością mikrobów, ale fermentowane są nieco dłużej. Takie Pu-Erhy też trzeba obudzić przed parzeniem, żeby pozbyć się ewentualnych zanieczyszczeń i pyłków, które mogły osadzić się na liściach.

Pierwsze parzenie Pu-Erha "20 lat"

Pu-Erh, którego dzisiaj będę parzyć był fermentowany i leżakowany przez około 12 miesięcy, a ma smakować podobnie do herbaty, która właśnie osiągnęła wiek 20 lat. Susz pakowany jest hermetycznie w torebki po około 10 gramów. Bez dostępu powietrza, promieni słonecznych i wilgoci fermentowane liście mogą przetrwać bardzo długo, ale myślę, że czas tej herbaty już nadszedł. Po rozpakowaniu susz ma nikły, lekko ziemisty zapach. Za to prezentuje się bardzo ciekawie. Listki są drobne i zdradzają sporą zawartość pączków herbacianych. Kolorystycznie mieszczą się gdzieś w okolicach brązów, może czerwieni z dużą ilością złotych tipsów. Jak na klasycznego Pu-Erha przystało będę go parzyć w temperaturze około 95 stopni i zacznę od około1 minuty i stopniowo będę wydłużać czas parzenia. Porcja suszu to około 5 gram na 200 ml wody.

Drugie parzenie Pu-Erha "20 lat"

Po wrzuceniu herbaty do wyparzonego czajniczka wydobywa się mocny zapach typowy dla fermentowanych Pu-Erhów. Bynajmniej nie jest ostry, ma coś z aromatu mokrego drewna, a raczej lasu po deszczu. Przed właściwym parzeniem opłucze herbatę wrzątkiem, żeby liście miały możliwość otworzyć się już w pierwszym parzeniu.

Trzecie parzenie Pu-Erha "20 lat"

Pierwsze parzenie trwało około 1 minutę, ale napar i tak był dosyć mocny. Jeszcze nie czarny, ale nieprzejrzysty, utrzymywał się w odcieniach czerwono-brązowych. Kolejne parzenia od drugiego do czwartego były już całkiem intensywne i dały napar zbliżony prawie do czerni, w odcieniach bardzo ciemnego brązu. Dopiero po piątym parzeniu kolor naparu nieco osłabł i przypominał ten z pierwszego parzenia.

Czwarte parzenie Pu-Erha "20 lat"

O zapachu naparu nie będę się rozpisywać, bo przez wszystkie parzenia był bardzo delikatny i niezmienny. Tak, jak po budzeniu liści kojarzył mi się cały czas z wilgotnym lasem liściastym. Za to w smaku zachodziły ciekawe zmiany. Po pierwszym parzeniu napar był nieco pikantny, ale bardzo przypominający ścięte drewno i las. Od drugiego parzenia już znikła ta pikantności i pozostał sam roślinny, twardy smak, który lubię w dojrzałych Pu-Erhach.

Piąte parzenie Pu-Erha "20 lat"

Chyba na razie przerzucę się na świeże Pu-Erhy, a te dojrzałe zostawię na później. Nowe herbaty i nowe wyzwania, ale obiecuję, że od czasu do czasu pojawi się wpis o fermentowanych herbatach czerwonych, które można kupić w Polsce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz