22 lipca 2015

Koreańska ceremonia herbaciana - Święto Herbaty [film]


Bardzo ciekawymi gośćmi na Święcie Herbaty była grupa Koreańczyków. Poza wystawą tradycyjnego malarstwa i udziałem w warsztatach kaligraficznych prezentowali też tradycyjną ceremonię herbacianą. Oczywiście nie darowałabym sobie, gdybym ją opuściła. Postaram się opisać ją w miarę dokładnie, ale tyle się działo, że pewnie o czymś tu zapomnę, więc z góry proszż o wybaczenie.


Jeśli miałabym porównać tę ceremonię herbaciana innymi mi znanymi, to ogólny zamysł jest bardzo zbliżony zarówno do wersji chińskiej, jak i japońskiej. Ma to być spotkanie przy dobrej herbacie i delektowanie się jej smakiem i otoczeniem, w którym jest podawana. Dlatego azjaci dużą uwagę zwracają na czynnik estetyczny. Panie Koreanki przygotowały delikatną kompozycję kwiatową, a przy spotkaniu akompaniowała młoda dziewczyna na tradycyjnym instrumencie koreańskim, niesyte nie znam jego nazwy.


Do tej pory poznałam kilka herbat koreańskich i wszystkie były zielone. Nie wiem, którą herbatę parzyły panie, ale na pewno była zielona i smakiem bardzo przypominała herbaty japońskie. No może bez charakterystycznego rybnego posmaku. Poza herbatą w spotkaniu herbacianym najważniejsi są goście. Z tego, co zrozumiałam, podczas spotkania obowiązuje pewien system gestów i słów mających na celu okazanie wdzięczności i gościnności.


Na początku miałam wrażenie, że będzie to przypominać japońską ceremonię herbacianą. Herbatę przygotowywała jedna pani, a druga była jej gościem. Pani gospodarz przygotowywała herbatę, a pani gość obserwowała jej ruchy i odpowiadała na pewne umowne sygnały. Jednak później nieco zmieniłam zdanie i myślę, że taki sposób przygotowywania herbaty ma w sobie też cos z ceremonii chińskiej. W Japonii tylko gość pije herbatę, a gospodarz może to zrobić jedynie na prośbę gościa, ale nigdy z własnej inicjatywy. Tutaj obie panie piły herbatę i było to elementem rytuału.


Ze spraw technicznych w parzeniu herbaty, to jak zawsze przed parzeniem wszystkie naczynia były ogrzane. Do parzenia herbaty był użyty wrzątek, ale ochłodzony w specjalnym naczyniu o miskowatym kształcie z dzióbkiem. Później to samo naczynie służyło, jako morze herbaty, a po parzeniu herbaty, jako zalewacz po oczyszczeniu czajniczka z liści herbacianych. Czajniczek użyty podczas parzenia to klasyczne kyusu z boczną rączką. Komplet do parzenia herbaty składa się z morza herbaty, czajniczka, czarek i wazonika na kompozycję kwiatową, a przynajmniej tak było w tym przypadku. Panie miały też ceramiczną podstawkę na pokrywkę, aby nie odkładać jej na podłoże podczas wsypywania liści i nalewania wody.


Nie mam pojęcia, jaką herbatę panie parzyły, ani w jakiej temperaturze, czy ile trwało parzenie, ale mam nadzieję, że po wielu próbach Bedem w stanie kiedyś odtworzyć smaki i zapach, który czułam podczas tej ceremonii herbacianej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz