W tydzień po Święcie Herbaty w Cieszynie odbył się konwent Animatsuri. Poza zlotem poprzebieranych miłośników mangi i animy był to też Festiwal Kultury Japońskiej. Uczestniczyłam w kilku ciekawych panelach. Dowiedziałam się, że sushi nie musi być z surową rybą lub czymś mniej zjadliwym jak kawior. Poznałam historię gejszy, jak z prostytutek stały się artystkami i zatoczyły krąg wracając do prostytucji. Ale najważniejszy panel to japońska ceremonia herbaciana.
Prowadziły ją dwie panie elegancjo ubrane w kimona. Należą do stowarzyszenia pielęgnującego kulturę japońską w Warszawie, którego nazwy nie pamiętam. Grunt, że wiedziały, co robią i umiały o tym opowiedzieć. Przed samą ceremonią zrobiły kilku osobom szybki kurs, jak służyć podczas ceremonii herbacianej. Przy okazji tłumaczyły znaczenie prawie każdego ruchu i zachowania.
Specyficzne składanie suchej chusteczki. |
Ciasteczko herbaciane. |
Ceremonialne oczyszczanie utensyliów z "kurzu świata". |
Przed samym parzeniem, a właściwie utrzepywaniem herbaty wszystkie naczynia i przyrządy zostały ceremonialnie oczyszczone. Wypracowanymi ruchami główna parzycielka, czyli gospodarz oczyściła chashaku - specjalna bambusową łyżeczkę do nakładania matchy, chasen - bambusową miotełkę do utrzepywania matchy i chawan - czarkę, a raczej miskę, w której przygotowuje się napój. Do czystej i ogrzanej czarki trafiły dwie miarki świeżutkiej zielonej herbaty i trochę wody. Później dowiedziałam się, że w miarę możliwości należy używać wrzątku, ale nie tego z burzliwego wrzenia. Po chwili rozmowy o wodzie doszłam do wniosku, że to była temperatura około 85-90 stopni C. Następnie woda z herbatą była energicznie utzepywana na drobną piankę.
Zadanie gospodarza już znamy, ma zaparzyć dobrą herbatę, zaś gość obserwuje cały rytuał i reaguje na tajemne znaki i gesty gospodarza. Ciastko powinno się zjeść najpóźniej, gdy gospodarz bierze chashaku do ręki, aby nałożyć matchę. Poza tym każda osoba pijąca herbatę dostawała ją w osobnej czarce i przygotowaną specjalnie dla niej. Nie było przygotowywania większej ilości na raz i rozlewania do mniejszych czarek.
Moja matcha w ręcznie robionej czarce. |
Co ciekawe gospodarz nie mógł się napić herbaty wraz z gośćmi. Tradycja nakazuje, że to gość może poprosić gospodarza o wypicie z nim herbaty, ale nigdy nie może być to inicjatywa gospodarza. Mi, jako Polce, takie podejście wydaje się niegrzeczne, ale w Japonii tak po prostu traktują gości. To gość jest panem stacji i cokolwiek zrobi będzie to dobre, nawet, jeśli popełni jakiś głupi błąd.
Wśród tych pięknych ręcznie robionych czarek jest jedna szczególna. Zrobił ją Andrzej Bero. Zgadniecie, która to? |
Słyszałam o Chanoyu dawno temu ale nigdy nie widziałam jak to wygląda. Japończycy słyną z przekształcania najprostszych czynności w ceremonię ze ściśle określonymi zasadami i swoistym pięknem a jest to moim zdaniem kapitalne. Uwielbiam herbatę, szczególnie herbatę ziołową z liścia melisy dlatego często zaglądam na Twój blog. Kulturą Japonii też się interesuję więc wpis jakby na moje życzenie :) Dziękuję
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wpisy się podobają :) Tylko nie bardzo wiem co melisa ma wspólnego z herbatą i ceremonią japońską ;)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję uczestniczyć w ceremonii (nieoficjalnej) parzenia zielonej herbaty w Japonii użądzonej przez mistrza parzenia (10 lat nauki).
OdpowiedzUsuńTak jak w tym wpisie temperatura parzenia była wysoka 95stopni. Zreszta jak później się okazało większość senchy parzona ma być w 95stopmniach przez 30 sekund. Tym wpisem chciałabym nawiązać do temetu na blogu odnośnie temperatur. Nie jestem specem w tej dziedzinie, ale odnośnie herbat japońskich ten wpis chyba nie ma zastosowania.
Ja nie dawno zaopatrzyłam się na https://duka.com/pl/jedzenie-i-serwowanie-potraw/kawa-i-herbata w specjalny zestaw służący do przyrządzenia wybornej herbaty w tradycyjny, japoński sposób. W skład kompletu wchodzi m.in. poręczny zaparzacz pozwalający na zaparzenie herbaty również bez udziału denerwujących fusów :).
OdpowiedzUsuń