9 lutego 2015

Krzesiwo turystyczne


Eeee, po co ja to pisze? Przecież zapałki mam i zapalniczkę w kieszeni. Jak nie Zippo to gazową. Ognisko rozpalam raz dwa i już się hajcuje. Nie muszę się bawić z hubkami, tylko gazetę z plecaka wyjmuję i zapalam. Po co mam pić dobrego Lung Chinga w Gaiwanie jak mogę zalać wrzątkiem zieloną herbatę z pampersa czy jak kto woli z tampona lub podpaski?

Bo czasem warto poświęcić trochę czasu, żeby być zadowolonym z efektów swojej pracy. Jak z herbatą, tak i z ogniem. Zapałki i zapalniczki są bardo dobre - na co dzień. Zaś, gdy mamy ochotę zaparzyć jakąś perełkę w plenerze lub coś ugotować lub upiec, bądź zwyczajnie mam czas i ochotę na zabawę z krzesiwem, dlaczego mam z niego nie skorzystać?


Krzesiwo turystyczne, bo o takim tu piszę (nie mylić z krzesiwem historycznym, czy iglicowym) podzieliłem na dwa typy. Pierwszy popularny typ, to krzesiwo armii amerykańskiej z blokiem magnezji, która zeskrobana ułatwia rozpalenie. Był to mój pierwszy nabytek, z którego szybko wyrosłem, bo większą frajdą jest znalezienie i przygotowanie rozpałki, czy jak kto woli hubki.


Drugi typ to krzesiwo w kształcie kluczyka. Zwykle w zestawie jest blaszka umożliwiające krzesanie iskier. Iskrowniki bywają lepsze i gorsze. Ludzie radzą: "używaj grzbietu noża, krzesz ostrzem", a ja wole jednak dobrą blaszkę. Przygotowałem kiedyś takową ze starych nożyczek nierdzewnych i dają rade przy miękkim rdzeniu krzesiwa.


Ostatni zakup to krzesiwo typu kluczyk z twardym rdzeniem i kapitalnym iskrownikiem. Obawiałem się, że to będzie bubel na resorach, a tu miłe zaskoczenie. Sypie takimi snopami iskier jak sam szatan. A rdzeń jest taki twardy, że iskrownik wykonany ze starych nożyczek nie daje rady. Nie wierzyłem podziałom na twarde i miękkie rdzenie, a tu jednak tak jest.


Co do rozpalania i rozpałek jest wiele filmików i postów, więc nie będę powielał tych informacji. Zachęcam do zagłębienia się w temat, ot choćby dla podziwu, jaki wzbudzicie w towarzystwie rozpalając rozpałkę przy grillu krzesiwem.


Sława!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz