23 listopada 2014

Mgła nad Yunnanem - herbata zielona

Zielona herbata z Yunnanu

Miałam nie pisać w najbliższym czasie o zielonych herbatach, ale natrafiłam na coś na prawdę ciekawego. Tym razem zdradzę, gdzie kupiłam to cudo, ale na początek o samej herbacie. Nazwa Mgła nad Yunnanem mówi sama za siebie. Liście pochodzą z mglistych gór Yunnanu, czyli powinna być delikatna i świeża. Jednak żeby się o tym przekonać trzeba ją zaparzyć.


Listki w nagrzanym czajniczku.

Zanim to zrobię to jeszcze przyjrzę się dokładniej liściom. To głównie młode listki i paczki, na których jeszcze znajduje się naturalny meszek. Jest to cecha najlepszych herbat zielonych i białych. Wśród zielonych listków wyróżniają się jaśniejsze, prawie srebrzyste pączki. Będzie ciekawie, a na pewno smacznie. Susz pachnie klasycznie, z niewielka nutą lekkiego prażenia, ale bez wędzenia typowego dla większości herbat z Yunnanu. Przed parzeniem liście lądują w nagrzanym czajniczku. Teraz zapach się zmienił i jest bardzo intensywny. Delikatne słodkawe nuty unoszą się wraz z gorącym powietrzem z czajniczka. Parzyć będę w nowym czajniczku z glinki yixing, przygotowanym do herbat zielonych. Woda, której użyję ma temperaturę około 75 st.C i postaram się zaparzyć tę herbatę możliwie jak najwięcej razy.

Napar z pierwszego parzenia.

Pierwsze parzenie trwało około 1 minuty. Napar uzyskałam bardzo delikatny, tak jak się spodziewałam. Ma ładny jasnozielony kolor, typowy dla wiosennych zielonych herbat z Chin. Patrząc pod światło można zobaczyć delikatne przymglenie spowodowane unoszącymi się w naparze włoskami oderwanymi od liści herbacianych. Napar pachnie przyjemnie, czuć delikatna roślinną słodycz. W smaku jest podobnie. Subtelna słodycz jest typowa dla dobrej jakości herbat zielonych.

Napar z drugiego parzenia, nieco mocniejszy niż za pierwszym razem.

Drugie parzenie również trwało około1 minuty. Mogłoby trwać dłużej, ale już po tak krótkim czasie napar jest wyraźnie mocniejszy. W naparze z tego parzenia również unoszą się delikatne włoski z listków, co daje wrażenie przymglenia. Zapach naparu praktycznie się nie zmienił, jedynie zyskał na mocy. Podobnie jest też z naparem. Nadal czuć roślinną słodycz, ale wyczuwalny jest też delikatny smak umami. Nie ma goryczy czy cierpkości, która zwykle jest wyczuwalna w zielonych herbatach. Brak też charakterystycznego wędzenia jak w herbatach zielonych z Yunnanu pochodzących z późniejszych zbiorów.

Smacznego, drugie parzenie rzeczywiście jest mocniejsze, liście i pączki już się otworzyły.

Trzecie parzenie zostało wydłużone do około 2 minut. Napar wygląda podobnie jak za pierwszym razem. Jest bardo delikatny, ale za to w zapachu nadal wyrazisty. Niektórzy zapach zielonej herbaty określają, jako sianowanty. Jeśli chodzi o smak to umami jest bardziej wyczuwalne niż poprzednio, ale słodycz też nie zanika. Najważniejsze, że nie jest gorzka i nieprzyjemna w smaku.

Napar z trzeciego parzenia. Zdjęcie nie oddaje prawdziwego koloru, ale widać meszek z listków.

Na koniec powiem skąd mam takie cudo. To akurat jest produkt dostępny w sieci sklepów Biedronka, sprzedawany pod marką La Speciale. Zgrabna puszka mieści w sobie foliowy woreczek a w nim 100g tej zielonej herbaty. Na opakowaniu jest niewiele informacji o samej herbacie i sposobie jej parzenia. Jednak producentowi należy się pochwała za opakowanie, które chroni susz przed światłem słonecznym, obcymi aromatami i wpływem innych warunków atmosferycznych. Puszka herbaty kosztowała 8zł, a jak dla mnie warta jest o wiele więcej. Ten przykład pokazuje, że w polskich sklepach pojawiają się jednak produkty na poziomie specjalistycznych herbaciarni. Oczywiście nie są one dostępne na stałe w ofercie, ale jednak można je czasem kupić za całkiem rozsądne pieniądze.

Taka niepozorna puszka kryje w sobie dobra herbatę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz