12 października 2014

Pacyfic Pale Ale 12 Blg - rozlew i kapslowanie

Pacyfic Pale Ale 12Blg rozlew i kapslowanie piwa
Piwo się mierzy przed rozlaniem.

Każdy, kto dostaje od nas piwo domowe nie pyta o smak czy o rodzaj piwa ale o to jak to zakapslowaliśmy. Niektórzy myślą, że takie gotowe nalane butelki trzeba zawieźć do jakiegoś zakładu gdzie dopiero nakładają kapsle i je zaciskają. W rzeczywistości sprawa jest o wiele prostsza.


Umyte i zdezynfekowane
butelki czekają na rozlew.
Zacznę od początku. Gdy piwo już skończy się fermentować, a ten czas zależy od rodzaju piwa i użytych składników, to trzeba je przelać do butelek. Przed fermentacją i po jej zakończeniu mierzy sie zawartość cukry w piwie i na tej podstawie można przeliczyć ile takie przetwory chmielowe mają alkoholu. Nie będę tu straszyć wzorami matematycznymi, ale takie przeliczniki można znaleźć w sieci. Nasze piwo tym razem odfermentowało do 2,5 Blg, czyli po przeliczeniu będzie miało około 4,5 - 5% alkoholu.

Miarka cukry i kapsel.
Butelki przed rozlaniem do nich piwa trzeba nie tylko umyć, ale i zdezynfekować. Jeśli w środku zostaną jakieś mikroby to piwo może się zepsuć i cała praca pójdzie na marne. Do tego używa się jakiegoś "białego proszku”, który szybko reaguje z tlenem i nie pozostawia nic przy życiu. Niestety nie pamiętam jego nazwy, ale w tym wpisie nie o to chodzi. Po unieszkodliwieniu wszystkiego, co tam mogło żyć w końcu można przelać piwo.

Kapsel zaciśnięty
i następna.
To, co przelewamy do butelek nie jest jeszcze gazowane. No to i rozwiązanie zagadki jak oni to gazują. Nie podłączamy też specjalnej aparatury do gazowania piwa. Naszego piwa nie pasteryzujemy i nie filtrujemy wiec żyją w nim jeszcze drożdże. Nagazowanie piwa w butelkach polega na wsypaniu odpowiedniej miarki cukru do każdej z nich. Wtedy żywe drożdże zaczynają znowu trawić cukier i przy okazji wydalają dwutlenek węgla i dodatkowo niewielką ilość alkoholu. Gdy nasypie się za dużo cukru to będziemy mieć "piwne granaty", czyli szkło nie wytrzyma ciśnienia i będzie niebezpiecznie. Zaś, gdy damy mniej cukru to piwo będzie mniej gazowane i bezpieczniejsze.

I po robocie, a to właśnie
gęstwa drożdżowa,
którą można jeszcze wykorzystać
w kuchni, np. do ciasta.
No i w końcu kapslowanie. My używamy kapslownicy Eterny. Na dobrą sprawę mieści się w damskiej torebce. Bierzemy nowy kapsel, kładziemy go na wylocie szyjki butelki, czyli tam gdzie ma być. No i zaciskamy kapslownicą. Ot i cała filozofia kapslowania. No i jak już mamy niefiltrowane, niepasteryzowane piwo w zdezynfekowanych butelkach, które sami zakapslowaliśmy. Teraz tylko zostawiamy do nagazowania na jakieś 7 dni.

2 komentarze:

  1. jak się sprawdza kapslownica? własnie ją wczoraj kupiłem bo moja gretta zaczęła obcinac szyjki. Zapraszam do mnie na blog o piwie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zanim zdecydowaliśmy się na Eternę to Kuba używał kapslownicy młotkowej (nie polecam). Z Eterną już 3 warki zakapslowaliśmy i wszystko w porządku

    OdpowiedzUsuń