|
Takie piękny plener miał być... |
Miał być fajny plener z Pu-Erhem z dodatkiem pachnącego ryżu, ale mieliśmy małą niespodziankę. Nasz Pu-Erh okazał się być zielonym, a nie czarnym. Ten wpis poświęcę kilku rzeczom, których nie warto robić z zieloną herbatą.
|
Źródełko w kamieniołomie. |
Rozpalamy kuchenkę, nawet całkiem sprawnie. Mamy dobre miejsce, bo dosyć bezwietrzne. Gotujemy wodę, którą wzięliśmy ze znanego nam źródełka. Niby wszystko dobrze, ale coś ten Pu-Erh podejrzanie jasny. No nic, ogrzewam czajniczek i czarkę przed parzeniem. Użyje krótko gotującego się wrzątku, bo niezależnie od tego, jaki ma kolor zawsze jest to Pu-Erh.
|
Gotujemy wodę. |
Po płukaniu moje wątpliwości, co do koloru się rozwiały. Bardzo jasny odcień bezwzględnie wskazuje na zielonego Pu-Erha. No i teraz powiem, dlaczego nie wyszło to, co chciałam zrobić. Gdyby to był zwykły czarny Pu-Erh, to nie byłoby problemu. To, co opiszę teraz będzie dotyczyć większości herbat zielonych, białych i żółtych. No i może niektórych czarnych i oolongów.
|
Niby wszystko dobrze, ale... |
Po pierwsze nie dopasowałam wielkości naczynia i ilości herbaty. W tym przypadku herbata miała za mało przestrzeni, żeby się odpowiednio zaparzyć. Niecałe 150ml mojego czajniczka to zdecydowanie za mało. Żeby dobrze zaparzyć tą konkretną kostkę powinnam mieć czajniczek o pojemności około 300-400ml. Ogólnie lepiej wsypać mniej herbaty i mieć delikatny, ale smaczny napar, niż męczyć się ze zbyt intensywnym i cierpkim smakiem.
|
Jakiś, taki jasny... |
Nawet skrócenie czasu parzenia nie uratowało sytuacji. Pierwotnie zamieszałam parzyć tą herbatę wielokrotnie zaczynając od 1 minuty. Gdy zorientowałam się, że mam tu zielonego Pu-Erha w o wiele za małym czajniczku to postanowiłam zmienić czas pierwszych parzeń. Pierwsze trwało około 30 sekund, ale i tak dało ciemnożółty prawie pomarańczowy napar o cierpkim i gorzkim smaku. Kolejne równie krótkie parzenie też nie dało lepszych efektów. Lepiej parzyć herbatę krócej, bo w razie potrzeby można wydłużyć czas parzenia, niż pić za długo trzymany gorzki napar.
|
Po płukaniu. |
Kolejna sprawa, może to nie dotyczy szczególnie zielonych Pu-Erhów, ale ogólnie można zastosować do większości herbat zielonych. W sumie to do białych i żółtych też można to podłączyć. Chodzi o temperaturę wody. Zielony Pu-Erh powinien wytrzymać wrzątek, ale japońska Sechna już nie. Gdy nie jesteśmy pewni jakiejś herbaty to lepiej zalać ją wodą o kilka stopni chłodniejszą, niż za gorącą. Sparzona herbata odwdzięczy się pięknym za nadobne - będzie gorzka i niesmaczna. Pewnie w tym konkretnym przypadku zmiana temperatury wody mogłaby coś mienić, ale tego się już nie dowiem.
|
Nie wyszło..., ale wpis będzie. |
Na koniec podsumowanie. Dopasuj ilość herbaty do wielkości czajniczka, lub na odwrót, jeśli masz sprasowaną kostkę tak jak w tym przypadku. Wybierz odpowiednią temperaturę wody, ale gdy nie masz pewności to lepiej niższą niż wyższą. Parz krótko, a gdy napar będzie zbyt słaby to możesz wydłużyć czas. No i najważniejsze, przed parzeniem ogrzej czajniczek, czarki/filiżanki i inne akcesoria, z którymi będzie miał styczność napar. Herbata nie lubi gwałtownych zmian temperatury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz