1 października 2014

Jak zespuć sobie herbatę?

Takie piękny plener miał być...
Miał być fajny plener z Pu-Erhem z dodatkiem pachnącego ryżu, ale mieliśmy małą niespodziankę. Nasz Pu-Erh okazał się być zielonym, a nie czarnym. Ten wpis poświęcę kilku rzeczom, których nie warto robić z zieloną herbatą.

Źródełko w kamieniołomie.
Rozpalamy kuchenkę, nawet całkiem sprawnie. Mamy dobre miejsce, bo dosyć bezwietrzne. Gotujemy wodę, którą wzięliśmy ze znanego nam źródełka. Niby wszystko dobrze, ale coś ten Pu-Erh podejrzanie jasny. No nic, ogrzewam czajniczek i czarkę przed parzeniem. Użyje krótko gotującego się wrzątku, bo niezależnie od tego, jaki ma kolor zawsze jest to Pu-Erh.

Gotujemy wodę.
Po płukaniu moje wątpliwości, co do koloru się rozwiały. Bardzo jasny odcień bezwzględnie wskazuje na zielonego Pu-Erha. No i teraz powiem, dlaczego nie wyszło to, co chciałam zrobić. Gdyby to był zwykły czarny Pu-Erh, to nie byłoby problemu. To, co opiszę teraz będzie dotyczyć większości herbat zielonych, białych i żółtych. No i może niektórych czarnych i oolongów.

Niby wszystko dobrze, ale...
Po pierwsze nie dopasowałam wielkości naczynia i ilości herbaty. W tym przypadku herbata miała za mało przestrzeni, żeby się odpowiednio zaparzyć. Niecałe 150ml mojego czajniczka to zdecydowanie za mało. Żeby dobrze zaparzyć tą konkretną kostkę powinnam mieć czajniczek o pojemności około 300-400ml. Ogólnie lepiej wsypać mniej herbaty i mieć delikatny, ale smaczny napar, niż męczyć się ze zbyt intensywnym i cierpkim smakiem.

Jakiś, taki jasny...
Nawet skrócenie czasu parzenia nie uratowało sytuacji. Pierwotnie zamieszałam parzyć tą herbatę wielokrotnie zaczynając od 1 minuty. Gdy zorientowałam się, że mam tu zielonego Pu-Erha w o wiele za małym czajniczku to postanowiłam zmienić czas pierwszych parzeń. Pierwsze trwało około 30 sekund, ale i tak dało ciemnożółty prawie pomarańczowy napar o cierpkim i gorzkim smaku. Kolejne równie krótkie parzenie też nie dało lepszych efektów. Lepiej parzyć herbatę krócej, bo w razie potrzeby można wydłużyć czas parzenia, niż pić za długo trzymany gorzki napar.

Po płukaniu.
Kolejna sprawa, może to nie dotyczy szczególnie zielonych Pu-Erhów, ale ogólnie można zastosować do większości herbat zielonych. W sumie to do białych i żółtych też można to podłączyć. Chodzi o temperaturę wody. Zielony Pu-Erh powinien wytrzymać wrzątek, ale japońska Sechna już nie. Gdy nie jesteśmy pewni jakiejś herbaty to lepiej zalać ją wodą o kilka stopni chłodniejszą, niż za gorącą. Sparzona herbata odwdzięczy się pięknym za nadobne - będzie gorzka i niesmaczna. Pewnie w tym konkretnym przypadku zmiana temperatury wody mogłaby coś mienić, ale tego się już nie dowiem.

Nie wyszło..., ale wpis będzie.
Na koniec podsumowanie. Dopasuj ilość herbaty do wielkości czajniczka, lub na odwrót, jeśli masz sprasowaną kostkę tak jak w tym przypadku. Wybierz odpowiednią temperaturę wody, ale gdy nie masz pewności to lepiej niższą niż wyższą. Parz krótko, a gdy napar będzie zbyt słaby to możesz wydłużyć czas. No i najważniejsze, przed parzeniem ogrzej czajniczek, czarki/filiżanki i inne akcesoria, z którymi będzie miał styczność napar. Herbata nie lubi gwałtownych zmian temperatury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz