19 października 2014

Da Hong Pao pod Kopcem Kościuszki

herbata ciemny oolong Da Hong Pao parzona w plenerze
Nasz czteroosobowy zestaw do parzenia w plenerze.
Zaprosiliśmy naszych znajomych na spacer po Lasku Wolski, ale jakoś tak doszliśmy pod Kopiec Kościuszki. Spacer na świeżym powietrzu i w miłym towarzystwie to zawsze dobre połączenie, a do tego jeszcze dobra herbata i jest wszystko, czego potrzeba.


Prawie jak czarna herbata.
Podstępnie wybrałam do parzenia ciemnego oolonga, znając przyzwyczajenia i preferencje naszych znajomych. Od zawsze pijają prawie wyłącznie czarną herbatę, a najczęściej i tak wolą kawę, ale dzięki mnie mają okazję spróbować różnych rodzajów herbaty, nie tylko czarnej.

Na lenia, woda z termosu.
Liście wyglądają i pachną niepozornie. Da Hong Pao na dobrą sprawę można pomylić z klasyczną czarną herbatą. No niby podobna, ale nie taka sama. Różni się przede wszystkim smakiem. Ważne, że na początek ładnie zapachniała i mogłam ją zaparzyć. W termosie miałam przygotowaną wodę, wlałam wrzątek przed wyjściem, więc powinnam mieć jakieś 90 - 95st.C. Przed parzeniem trzeba jeszcze ogrzać naczynia.

Brak morza herbaty to nie problem.
Ciemne oolongi, o ile są mocno zwinięte, lubią budzenie. Ten, którego miałam był mocno pokruszony i raczej niewskazane było tutaj dodatkowe płukanie liści. Wody w termosie wystarczyło i tak tylko na 2 parzenia, ale to wystarczyło.

Pierwsze parzenie gotowe.
Pierwsze parzenie trwało około 1 minuty. Przez brak morza herbaty nalewałam napar prosto do czarek. Żeby w pierwszej czarce nie był najsłabszy a w ostatniej najmocniejszy napar lałam do każdej po trochę. W pewnym momencie zahipnotyzowałam koleżankę, właśnie poprzez takie nalewanie. Za to po pierwszym łyku usłyszałam, że smak tej herbaty kojarzy się jej z pieczonymi ziemniakami z ogniska. Każdy miał inne odczucia. Moim zdaniem napar smakował trochę jak orzechy lub kakao. Każdy ma swoje niepowtarzalne wspomnienia smakowe i to jest piękne.

Napar z pierwszego parzenia.
Drugie parzenie trwało też około 1 minuty. Tym razem jednogłośnie stwierdziliśmy, że smak jest mniej wyrazisty, ale nadaj przyjemny. Takie grupowe picie herbaty i wymieniane poglądów daje dużo radości i czasem zaskakuje. Nigdy bym nie skojarzyła smaku Da Hong Pao z pieczonymi ziemniakami, ale jest to bardzo trafne spostrzeżenie.

Jeśli tylko będzie okazja do wspólnego smakowania herbaty z takimi ludźmi to na pewno podzielę się ich porównaniami i określeniami na temat herbaty. Nie każdy czuje tak samo, a przecież piliśmy to samo. Pozdrowienia dla Sewków i czekamy na Waszą propozycję wspólnego wyjścia.

Czy taki widok na prawdę hipnotyzuje?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz