18 września 2014

Pu-Erh z płatkami róży

Pu-Erh z płatkami róży, który przyjechał do mnie z Chin
Jak obiecałam tak też zrobię. Opiszę każdego Pu-Erha, który przyjechał do mnie z Chin. Już przetłumaczyłam ich nazwy, a raczej, z jakimi dodatkami one są, więc mogę je spokojnie testować i opisywać. Na pierwszy ogień idzie czarny Pu-Erh z dodatkiem płatków róży.

Niewielkie gniazdko Pu-Erha.
Znacie pewnie Pu-Erhy aromatyzowane dostępne w różnych herbaciarniach. Przeładowane dodatkami, ładnie pachną i wyglądają do tego można kupić je na wagę. To, co przyszło do mnie z Chin to w większości Pu-Erhy aromatyzowane, ale nie takie jak te, które znacie. Te Pu-Erhy nie pachną, a raczej wonieją starą skrzynią. Tutaj nie ma ferii kolorów i aromatów. To po prostu młode, około pół roczne niewielkie gniazdka czerwonej herbaty z dodatkiem konkretnych kwiatów czy ryżu.

Niebieski certyfikat SQ.
Do dzisiejszego wpisu wybrałam wersję z płatkami róży. Pewnie myślicie, że od samej herbaty bije intensywny różany zapach, ale jest inaczej. Tutaj dominuje mocny zapach młodego Pu-Erha i nie chce być inaczej. Gdybym czuła róże to mogłabym mieć pewność, że poza kwiatami zostały użyte dodatkowe aromaty. Już samo opakowanie, czyli ten papierek, w który zawinięte jest gniazdo sugeruje, że nie jest to byle, jaka herbata. Po rozwinięciu można znaleźć oznaczenia certyfikatu Special Quality, nadawanego produktom herbacianym spełniających wysokie wymagania.

Po płukaniu, taki puszysty.
Po rozpakowaniu można już zobaczyć wprasowane w herbatę fragmenty płatków i listków róży. To bardzo dobry znak. Często można spotkać herbaty przeładowane dodatkami lub takie, które mają same aromaty bez śladu właściwych dodatków. Po kilkusekundowym "budzeniu" herbaty płatki róży są bardziej widoczne na tle samej herbaty. Dodatkowo można zauważyć zwiększenie rozmiaru kostki po lekkim nasiąknięciu wodą. Zrobiła się taka jakby puszysta. Później powinna się dobrze parzyć i ładnie rozwarstwić już w pierwszym parzeniu. Przygotowałam wodę o temperaturze około 95 st. C, czyli taką krótko wrzącą, która właśnie przestała buzować. To powinno wystarczyć, aby można się było cieszyć poprawnym smakiem młodego Pu-Erha i wyczuć delikatne zmiany, jakie wprowadzą płatki róży.

Napar z pierwszego parzenia.
Pierwsze parzenie trwało około 1 minuty. Kostka rozpadła się prawie całkowicie i dała bardzo mocny napar. Praktycznie nieprzejrzysta czarna ciecz, która powstała po zaparzeniu tej herbaty świadczy o wysokiej jakości. Zapach jest piękny, no przynajmniej dla mnie. Nie każdemu odpowiada mocny zapach starej drewnianej skrzyni czy kredensu. W zapachu nie czuć tej róży i dobrze, bo Pu-Erh sam w sobie ładnie pachnie. Pierwszy łuk smakuje mocnym Pu-Erhem bez cienia goryczki. Kolejny zdradza jakąś nieokreśloną słodycz w posmakach. Może to róża a może to autosugestia. Pierwsze parzenie jest świetne. Zobaczymy jak będzie z drugim.

Napar z drugiego parzenia.
Tym razem wydłużę czas parzenia do około 2 minut. Napar powinien być podobny jak za pierwszym razem. Po przelaniu do czarki już nie wygląda tak intensywnie. Jest bardziej podobny do klasycznej czarnej herbaty niż do Pu-Erha. Zapach nadal jest mocny i typowy dla tej herbaty. W smaku jakby więcej różanej słodyczy, ale też bez przesady. Napar jest dość lekki w porównaniu z pierwszym zaparzeniem, ale nie jest źle. Gdybym chciała opisywać aromatyzowane herbaty czerwone dostępne w polskich sklepach to żeby uzyskać taki efekt musiałabym parzyć herbatę o wiele dłużej i pierwszy napar wyglądałby jak ten na zdjęciu obok.

Napar z trzeciego parzenia.
Trzecie parzenie trwało około 3 minut, choć mogło być dłuższe. Napar jest niezbyt mocny i kolorem przypomina lekkiego darjeelinga. W smaku nie jest już tak intensywny i nie czuć prawie Pu-Erha. To parzenie, albo było za krótkie, albo nie powinno mieć miejsca.

Podsumowując, ta herbata jest warta swojej ceny i czekania na dostawę. Brak intensywnych aromatów dodawanych do mieszanek herbacianych, klasyczny smak młodej czerwonej herbaty i ten kolor naparu z pierwszego parzenia. Co prawda kolejne parzenie mogłyby być mocniejsze, ale też nie było tragedii. A najlepsze na zdjęciu poniżej, całkiem sporo fragmentów płatków i listków róży.

Herbata po parzeniu, widać płatki róży i fragmenty listków.

5 komentarzy:

  1. Cześć, jak i gdzie kupujesz, zamawiasz te herbatki? Ile kosztują i jak długo czekasz na dostawę? Ja dostaję je od kolegi kiedy przyjeżdża do Europy, a ostatnio zdarza się to rzadziej. Uwielbiam chińskie Pu-erhy, jestem od nich uzależniona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te konkretne kupiłam na aliexpress i szły chyba miesiąc. Zakup jednorazowy, a kosztowały trochę taniej niż w Polskich sklepach.
      A jeśli chodzi o Twoje "uzależnienie" to uważaj, bo Pu-erhy w większych ilościach i pite przez dłuższy czas moga powaznie zaszkodzić.

      Usuń
  2. Tak właśnie myślałam że na aliexpress. Możesz powiedzieć coś więcej o ich szkodliwości? Piję raz dziennie po śniadaniu od długiego czasu. Czy chodzi o jakieś problemy żołądkowe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tak pijesz to pewnie nic Ci nie będzie. Gorzej jakbyś piła na pusty żołądek lub w większych ilościach. Wtedy mogły by zacząć się problemy z trawieniem (Pu erh pomaga przy spalaniu tłuszczu). Kiedyś rozmawiałam z Panią, która miała bóle brzucha po pu erhach, a potem okazało się, że powinna stosowac dietę białkowo-tłuszczową, więc coś w tym jest. Słyszałam też o zapaściach spowodowanych przedawkowaniem Pu erha. Koleżanka miała ogólne problemy ze zdrowiem też z powodu częstego picia Pu erha w dużych ilościach.
      Dla własnego bezpieczeństwa zamieniaj czasem Pu erha na inne herbaty, bo szkoda sobie szkodzić tylko dlatego, że coś nam smakuje.
      Szkoda, że wszedzie piszą jaka to herbata zdrowa, a nie wielu przestrzega przed przedawkowaniem...

      Usuń
  3. Dzięki za informacje, będę uważać w takim razie ;)

    OdpowiedzUsuń