|
Pu-Erh z płatkami chryzantemy |
Była już czerwona herbata z różą i kolejna z lotosem, teraz czas na chryzantemę. Opisywałam już herbatę z kwiatem chryzantemy, ale była to herbata kwitnąca. Poprzednie Pu-Erhy z dodatkiem kwiatów były mało wydajne, ale tym razem wiem, że będzie inaczej.
|
Certyfikat i data produkcji same mówią za siebie. |
Jak poprzednio Pu-Erh zapakowany jest w papierek z nadrukiem nazwy herbaty, firmy i dodatkowo datą produkcji (6 marca 2014r.) oraz certyfikatem SQ. Podoba mi się obrazek chryzantemy, który odrazy sugeruje, z jakim dodatkiem mamy do czynienia. Po rozpakowaniu widać spore fragmenty płatków chryzantemy wprasowane w herbatę. Jak na tego typu Pu-Erha jest ich całkiem dużo.
Do parzenia tej herbaty przygotowałam wodę o temperaturze około 95 st. C. Przed pierwszym parzeniem przeprowadziłam też "budzenie" herbaty. Jak zwykle gniazdo bardzo się napuszyło. Teraz jeszcze bardziej są widoczne płatki chryzantemy. Zapach jest intensywny typowy, jak dla młodego Pu-Erha. Zdradza pewną pikantność, ale kojarzy się z mokrym drewnem.
|
Te jasne części to właśnie płatki chryzantemy. |
Pierwsze parzenie trwało około 1 minuty. Zapach naparu nadal jest intensywny, drzewny i jakby ostry. Napar jest bardzo ciemny, prawie czarny. Na powierzchni można zobaczyć pływające płatki chryzantemy. Już podczas parzenia można było obserwować jak wiele chryzantemy jest w herbacie. Jednak najważniejszy jest smak. Kojarzy mi się ze spieczoną upałami ziemią po pierwszym deszczu. Jest dość ostry, ale przyjemny. W posmakach jest lekko drzewny, ale taki jak mocno przemoczone drewno. Chryzantema jest jakby nieobecna.
Czasu drugiego parzenia nie przedłużałam, trwało ono również około 1 minuty. Kolor naparu jest prawie taki sam jak za pierwszym razem, ale na powierzchni juz nie widać płatków chryzantemy. W zapachu ten napar jest nieco łagodniejszy. Nie czuć tej pikantności, ale pozostaje mokre drewno. Smak za to jest dość zaskakujący. Przede wszystkim nie jest już pikantny, przechodzi w lekko torfowy, może trochę ziemisty. Można też poczuć delikatną słodycz kwiatu chryzantemy. Tak intensywny napar z drugiego parzenia wskazuje na dużą wydajność tej herbaty. Zobaczymy jak będą wyglądały kolejne parzenia, ale to już mi się podoba.
|
1. gniazdo po płukaniu. 2. Płatki chryzantemy podczas parzenia. 3. Herbata po parzeniu. 4. Napar z pierwszego parzenia. |
W trzecim parzeniu czas na razie pozostawię taki jak poprzednio, czyli około 1 minuty. Płatki chryzantemy już opadły na dno czajniczka, ale napar jest zadziwiająco intensywny. W kolorze praktycznie niczym nie różni się od poprzednich parzeń, no może jest nieznacznie jaśniejszy. Zapach zmienił się nieznacznie w porównaniu z drugim parzeniem. Jest nieco mniej ziemisty, można poczuć jakby delikatną woń kwiatów. Może to być też moja autosugestia, ale rzeczywiście zapach jest mniej ziemisty. W smaku coraz wyraźniej czuć delikatną słodycz, być może to chryzantema. Kojarzy mi się z tym smakiem z herbaty kwitnące, którą już wcześniej opisywałam. Poza tym czuję jeszcze lekki posmak ziemisty, typowy dla Pu-Erha. Trzy całkiem mocne parzenia to i tak niezły wynik jak na młodego drobno ciętego Pu-Erha. Zobaczymy, co będzie dalej.
|
Parzenia od drugiego do piątego. Sami zobaczcie czym się różnią. |
Czwarte parzenie trwało już 2 minuty. Tym razem napar jest już wyraźnie słabszy, ale kolorem przypomina bardzo mocno zaparzoną czarna herbatę. Nie będę się już rozpisywać nad zapachem i smakiem. Powiem tylko, że pachnie typowo jak dla czerwonej herbaty, ale nieco delikatniej. W smaku jest podobnie, ale dodatkowo wyczuwalna jest lekka słodycz pochodząca od chryzantemy. Piąte parzenie trwało około 3 minuty i dało bardzo slaby napar. W zapachu i smaku był lekko ziemisty, może trochę przypominał mokry kamień. Dodatkowo w smaku była wyczuwalna chryzantema.
Podsumowując, ta herbata jest na prawdę wydajna. Trzy dość mocne parzenia i jeszcze jedno tak na wyciśnięcie togo, co ma w sobie najlepszego to bardzo dużo. Chryzantemę widać i czuć zwłaszcza w smaku późniejszych zaparzeń. Takie herbaty można parzyć dla smakowania, a nie dla picia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz