Spokojnie to tylko czajnik z termometrem. |
Już opisywałam tą herbatę, więc nie będę się tutaj rozpisywać. Pokażę tylko, że da się ja zaparzyć też w plenerze.
Kuai Ke Bei i czajnik z termometrem na radzieckiej kuchence turystycznej. |
Przed parzeniem. |
Herbata na liściu wygląda inaczej niż na białym spodku czy bambusowej macie. |
Za chwilę będziemy parzyć. |
Jeszcze jedna fota z góry i do dzieła. |
Woda była podgrzana do temperatury 85 st.C. a naczynia wcześniej ogrzane. |
No i mamy pierwszy dość łagodny napar. |
Liście po pierwszym parzeniu. |
Jeszcze jedna fota. |
Drugie parzenie i się zbieramy. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz