14 lipca 2014

Melon - może do yerby?

Przygotowane wszystko co trzeba, więc do działa.
Z czystej ciekawości kupiłam sobie melona. Myślałam, że będzie w smaku podobny raczej do arbuza. No cóż, jest jak dla mnie za słodki, ale przecież go nie wyrzucę. Przypomniałam sobie mój eksperyment z truskawkami i postanowiłam go powtórzyć z melonem.

Terere z melonem na plaży też smakuje.
(tak wiem że to piaskownica,
ale nie miałam innej "plaży" pod ręką)

Po kilku dniach deszczu wyszło słońce, więc wybrałam się w plener. Do torebki zapakowałam materko, bombillę, yerba mate i kawałki melona w pudełeczku. No i do ręki termos z kostkami lodu i zimną wodą. Yerby wzięłam tylko tyle, żeby wystarczyło na zaparzenia, bo bez sensu nosić całe opakowanie. Wybrała susz z Argentyny, bo jest mniej wędzony i lepiej smakuje z owocami. Za to susze pochodzące z Paragwaju lepiej smakują z ziołami lub cytryną. Przynajmniej takie są moje odczucia, oczywiście każdy ma swoje przyzwyczajenia i lubi inne smaki. Co do suszu pochodzącego z Brazylii czy Urugwaju to jeszcze nie mam określonego zdania. Najczęściej można spotkać yerby brazylijskie z dodatkiem owoców, a urugwajskie z ziołami. Jeśli takie mają preferencje smakowe w tych krajach to pewnie yerba lepiej smakuje z takimi a nie innymi dodatkami.

Połączenie lekkiej goryczki pochodzącej od yerba mate i miodowej słodyczy melona dało ciekawy efekt. Na pewnie nie to samo co yerba mate słodzona cukrem czy słodzikami, ale jednak lekko osłodzona. Trudno mi porównać do czegoś ten smak, ale jest i delikatnie słodkawy i lekko goryczkowy. Ogólnie bardzo mocno orzeźwiający i pobudzający do życia.

Robienie terere w parku na ławce i chodzenie z materkiem zwraca uwagę, więc nie obyło się oczywiście bez zaciekawionych spojrzeń, czy komentarzy starszych państwa. Na szczęście za pierwszym razem trafili się staruszkowie opatrzeni z przysmakiem znanego polskiego podróżnik czy Ojca Świętego. Miło było wymienić kilka zdań z pozytywnie nastawionymi ludźmi. Po kilku minutach zostawiła ich z tematami politycznymi i poszłam w swoją stronę. I kolejna niespodzianka. Po drodze zagadnęło mnie też dwóch starszych panów. Co ciekawe jeden chciał mnie ostrzegać przed używkami, ale bardziej światły jego kolega wiedział co ja piję i nawet mu wytłumaczył, że to jest lepsze od kawy. Ciekawe są takie spotkania z yerba mate w plenerze. Chyba zacznę częściej chodzić z termosem i materkiem w ręku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz