Nasz mały model zapożyczony za zgodą mamy. |
Może zacznę od tego, że kofeina
jest nie tylko w kawie i yerba mate. Można ją znaleźć też w herbacie i bardzo
lubianej czekoladzie. Tylko, że o tej z herbaty czy czekolady nikt tak głośno
nie krzyczy i dlatego dzieciom podaje się te produkty.
Teraz pomyślcie ile kofeiny z
herbaty czy czekolady przyjmują dzieciaki w ciągu dnia, tygodnia czy miesiąca.
Może nie są to dawki porównywalne z mocną kawą, ale jednak jest to kofeina,
która pobudza. Są też mniej naturalne źródła kofeiny takie jak czarne, mocno
słodzone i gazowane napoje pod różnymi markami. Jakoś tej kofeiny kochający
rodzice nie boją sie podawać swoim skarbom. Potem chodzą takie dzieciaki jak
nakręcone i nie można sobie z nimi poradzić. Dlaczego w ogóle rodzice kupują
takie czarne przesłodzone coś swoim dzieciom? Przede wszystkim jest słodkie i
smaczne, no i nie napisali wielkimi literami "kofeina szkodzi
dzieciom".
No to sprawę zdjęć mamy rozwiązaną,
ale co z podawaniem naparu yerba mate do picia. Kojarzycie może takie saszetkowane
yerba mate, właśnie coś takiego w krajach Ameryki Południowej przeznaczone jest
dla dzieci. Po pierwsze w takiej torebce suszu jest 2-3 gramy, więc porównajcie
z tym, co się normalnie pija. Poza tym w takiej małej ilości suszu jest też
mało kofeiny. Często więcej kofeiny jest w czarnej herbacie, którą podaje się
do śniadania dzieciom.
Niby saszetki wydają się być ok,
ale na tych zdjęciach dzieciaki piją normalną yerbę z materka przez bombillę i
to nie byle jak zasypaną. Wyżej pisałam o wypłukiwaniu sie kofeiny z suszu
yerba mate, więc to, co widać na fotach to może być yerba przepita wcześniej
przez któregoś z rodziców, takie małpowanie zachowań starszych. Jest jeszcze
jedna możliwość, mianowicie yerba mate o mniejszej zawartości kofeiny, czyli
suave. Mniej kofeiny, ale smak pozostaje. Mniej nie oznacza całkowitego braku,
więc coś tam lekko pobudza. Jednak bardziej skłaniam się do stwierdzenia, że to,
co sączą dzieci na tych zdjęciach to po prostu już wyparzona yerba, która ma
jeszcze witaminy, ale już bez kofeiny.
W ogóle to, dlaczego w Argentynie i
Paragwaju podają dzieciom yerba mate? Niby mogliby dawać im soki, czy nawet
wodę, ale w owocach i wodzie żyją różne mikroorganizmy, które mogą zaszkodzić
ludziom. Podstawowym sposobem uzdatniania wody jest gotowanie, dlatego przyjęło
sie podawanie gotowanej wody z różnymi dodatkami. Najłatwiej było z yerba mate,
bo rosła wszędzie i dostarczała energii i witamin. Herbaty nie znali, a inne rośliny
stosowane były wyłącznie do celów leczniczych. Podobnie było w Europie, Afryce
czy Azji. Woda nie zawsze była czysta a do wrzątku czeto były wrzucane liście i
kwiaty o znanym działaniu.
Myślę, że zagadka dzieci pijących
yerba mate już została rozwiązana. To do decyzji rodziców należy czy ich
pociechy będą przyjmowały kofeinę czy nie. Jeśli już zdecydują się na podawanie
dzieciom niewielkich dawek kofeiny to chyba lepiej żeby razem z nią szły też
wartości odżywcze a nie cukier i słodziki.
Jeśli oburzacie się na ten artykuł,
jako promujący podawanie dzieciom używek (yerba mate) to wprowadźcie zakaz
sprzedaży "czarnej, przesłodzonej bomby kofeinowej" i innych
energetyków poniżej 18 roku życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz