22 czerwca 2014

Ścieg igłowy - średniowieczne robótki

Zosia w nowej czapce na rękach u cioci, Fot. mama Zosi udostępnione za jej zgodą.
Od niedawna interesuję się takim raczej mało fascynującym czymś jak ścieg igłowy. Na razie nauczyłam się tylko jednego sposobu, ale dzięki niemu już zrobiłam kilka fajnych rzeczy, takich jak ta mysz.

Co prawda ścieg igłowy został stworzony do robienia prostych czapek, ale nikt mi nie powiedział że nie da się zrobić nim kolorowej czapeczki dla dziecka. Myszka powstała dla małej roześmianej Zosi, siostrzenicy mojego męża. Kolejna wymyślna czapeczka będzie dla braciszka Zosi, taka igłowa pilotka. Jak skończę to wrzucę foty.

Myszka dla małej Zosi.
Jak to się zaczęło? Jakiś czas temu wybraliśmy się na imprezę rekonstruktorów średniowiecza, oczywiście zaproszeni przez znajomych. Jak to na takich imprezach jedno było lepiej odtworzone, inne gorzej, ale zawsze w jakiś sposób nawiązujące do wczesnego średniowiecza. Można było zrobić samemu sznurek, zamówić coś ciekawego u kowala, obejrzeć wojów i ich obozy, ale mnie zainteresowały szczególnie dwa namioty. W jednym historycznie ubrana pani sprzedawała tkane pasy, nazywane krajkami. Gdy się ją poprosiło to pokazała również jak takie cuda robić. Stoisko przyciągało uwagę swoją pstrokatością, ale krajki jakoś szczególnie mnie nie zachęciły do tworzenia.

Tak dla porównania z ręką.
Natomiast kilka namiotów dalej, przechodząc obok kutych noży, glinianych garnków i kilku jeszcze innych ciekawostek odtworzonych metodami średniowiecznymi, można było znaleźć szare niepozorne czapki, skarpety i rękawiczki. Szare, bo zrobione z nieoczyszczonej wełny, niepozorne, bo kto by zwracał uwagę na ocieplacze w taki upał. No tak, ale ja jestem trochę inna i wszystko co ręcznie robione przyciąga moją uwagę. Po kilku minutach rozmowy i prostym instruktarzu jak to się robi stwierdziłam, że to całkiem fajne a przede wszystkim inne od tego co znałam do tej pory.

Po powrocie do domu przeszukała internet i znalazło się kilka przewodników typu "jak zrobić...", ale okazało się że to wcale nie jest takie proste. Jednak po kilkudziesięciu minutach marudzenia w końcu zaskoczyło. Jako pierwsza powstała czapka historyczna dla kolegi który nas zaprosił. Później dołączyły do niej skarpety, też historyczne. Akurat dostałam trochę oczyszczonej wełny więc wykorzystałam. Jako że zaczęło mi się to coraz bardziej podobać to zrobiłam czapke-myszkę dla małej Zosi i jestem w trakcie czapki-pilotki dla jej braciszka.

Z takich technicznych spraw to potrzebna jest gruba igła i włóczka. No i nie zapominajmy o tonie cierpliwości i odrobinie wyobraźnie przestrzennej. Ścieg igłowy można znaleźć też pod innymi nazwami: naalbinding, nalebinding, zależnie od transkrypcji z języków nordyckich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz