2 września 2015

Dzikie czajowanie w plenerze - maraton herbaciany

Tutaj pijemy Long Jinga przyniesionego przez Tuyet.

Popołudnie ostatniej niedzieli sierpnia spędziliśmy w bardzo ciekawym towarzystwie przy wielu herbatach, ale miejsce tez było ciekawe. Na FB umówiliśmy się z innymi herbaciarzami na spotkanie plenerowe, a poza nami przyszły jeszcze tylko 2 osoby. Bardzo kameralne parzenie herbaty ma swoje uroki, a ci, których nie było niech żałują. Zainteresowanych naszymi poczynaniami tego wieczoru zapraszam na krotką relację.

Pomysłodawcą plenerowego spotkania w szerszym gronie była Tuyet, która założyła i prowadzi stronę na FB poświęconą właśnie wychodzeniu z herbatą poza mury budynków - Czajowanie w plenerze. Inicjatywa bardzo fajna i myślę, że szybko zarażą się tym inni miłośnicy herbaty, bo do takiego wyjścia nie trzeba wiele. Gdy my wychodzimy na takie szybkie parzenie to zwykle wystarcza nam termos z wodą, naczynie do parzenia i herbata, a miejsce samo się znajdzie. Z resztą to widać w naszych wpisach.

Miejscem spotkania był Kamieniołom Liban. Zapuszczony stary, kamieniołom, w którym mieścił się obóz pracy, to tam pracował Karol Wojtyła. W tych samych miejscach były kręcone sceny do filmu Lista Schindlera. Gdybyśmy się zapuścili nieco bardziej w zarośnięte ścieżki, to znaleźlibyśmy też chodnik wyłożony starymi, żydowskimi płytami nagrobkowymi. Miejsce z naprawdę bogatą historią, ale ma jedną zaletę. Znajduje się blisko centrum miasta, z łatwym dojazdem, a w ogóle nie słychać szumu ulic i miejskiego życia.

Darjeeling Oaks FF

Rou Gui - ciemny oolong przyniesiony przez Michała.

Fog Green Tea

Jin Huan Yin - jasny oolong przyniesiony przez Michała

Da Hong Pao

 Kolejne parzenie Da Hong Pao

A tak sobie radziliśmy z grzaniem wody :)

Jeszcze raz dziękuję Tuyet i Michałowi za wspólnie spędzony czas i bardzo dobre herbaty. Myślę, że powtórzymy to jeszcze kiedyś. Na pewno zaproszę Was na plener zimowy ;) to też był pomysł Tuyet

16 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Weź termos z wodą, herbatę i jakieś naczynie do parzenia i do dzieła :)

      Usuń
    2. Na pewno tak zrobię, zwłaszcza że jesienią na dworze jest najpiękniej :)

      Usuń
    3. O każdej porze roku jest pięknie. Podziel się wrażeniami po herbacianym spacerze :)

      Usuń
  2. Gandzia, czy Ty chodzisz w butach EKIDEN ONE?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała inicjatywa, świetna fotorelacja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszamy na następne takie wyjście :) jeszcze nie mamy ustalonego terminu, ale na pewno jakoś we wrześniu ;)

      Usuń
  4. Ale mi miło :) Bardzo dziękuję za zaproszenie :) Ale z Warszawy do Krakowa jest jednak kawałek drogi...Ale jeśli jakiś urlop się trafi - naprawdę chętnie się przyłączę;) Będę wiernie śledzić Wasze plenerowe ( i nie tylko) parzenia :) Bardzo fajny blog :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój blog też się fajnie zapowiada :) Zawsze możesz zorganizować takie plenerowe parzenie gdzieś w Warszawie, co Ty na to? Bo skoro plenerowe parzenie dla dwóch osób masz opanowane, to czemu nie zaprosić większego grona zainteresowanych...

      Usuń
  5. Mario, wspaniała myśl! :) Trzeba spraktykować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. :) Bardzo dobry pomysł!
    Czasem też wychodzę w plener. I co najciekawsze taka herbata smakuje zupełnie inaczej niż zaparzona w domu:)
    Szkoda, że nie dam rady się do Was dołączyć :/ Ale ta Warszawa kusi. Co Ty na to Herbaciany notesie? Może w okolicy Bożonarodzeniowej by się dało?:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Będziemy działać! już co nieco z Herbatniczkiem planów poczyniłyśmy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im w bardziej dzikich i spartańskich warunkach czajowanie jest przeprowadzone tym napar smakuje lepiej.

      Usuń