2 stycznia 2015

Rooibos gotowany z mietą syryjską - przepis


Rooibos, każdy zna to zioło, czy jak inni błędnie nazywają herbatę albo jak mówią mylnie zresztą czerwoną herbatę. 


Zioło to zalane gorącą wodą i parzone przez czas ok 5-10 minut daje napar w kolorze miodowym, bądź karmelowym o słodkim aromacie trudnym do określenia. Jednak zaparzenie nie wydobędzie z tej rośliny wszystkich jej dobrodziejstw tak jak parzenie herbat tylko jeden raz.


Rooibosa można zagotować, właściwie warzyć. Ja tak zrobiłem raz, a nawet dwa razy, żeby mieć pewność, że byle, czego Wam nie polecę. Do przygotowania wywaru z Rooibosa potrzebujemy jakiegoś naczynia do gotowania. Ja użyłem mosiężnego czajniczka marokańskiego, bo akurat taki na szpermelu ze starociami nabyliśmy drogą kupna. Może być też zaparzacz szklany żaroodporny, emaliowany czajnik, dzbanek czy jakiś rondelek.


Poza 1  łyżką stołową suszu ww. rośliny postanowiłem złamać słodycz Rooibosa miętą syryjską. Niby jest ona słodkawa w zapachu, ale nadała całości nutę świeżości. Po wsypaniu suszu do czajniczka zalałem go gorącą wodą i kolejno doprowadziłem do wrzenia. Przez ok 8 minut warzyłem na malutkim gazie ten eliksir mieszając od czasu do czasu. Podziwiając widowisko, jakim było warzenie tej mieszanki, przy okazji pilnując żeby całość nie wykipiała. Po odmierzonym czasie dodałem jedną czubatą łyżeczkę mięty syryjskiej i wtedy, jak poczułem mieszankę tych dwóch słodkich aromatów to już wiedziałem, że to jest to. 


Napar przybrał ciemnobursztynową barwę i z przejrzystego stał się lekko przymglony, a nawet  opalizujący. Po nalaniu utworzył się turban piany, który prędko opadł do malutkiego wianuszka. Dla posiadaczy klasycznych czajników kamionkowych szklanych bądź ceramicznych polecam przelać całą zawartość gotującą się w rondelku poprzedzając to zamieszaniem. Wtedy wszystek susz sprawnie zostanie przetransportowany z wywarem do czajniczka, żeby móc po wypiciu dolać kolejną dawkę wrzątku. W ten sposób można wycisnąć z tych roślin wszystkie właściwości, jakie nam proponują. 

Taką wersje Rooibosa polecam każdemu, kto ma, choć trochę zapału i nie cieszy się ekspresówkami, a znajdzie czas na jakieś małe szaleństwo z mieszaniem smaków. Można oczywiście dodać do klasycznego suszu inne dodatki np. trawę cytrynową, ale trzeba uważać z łączeniem, gdyż Rooibos z niektórymi smakami po prostu nie pasuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz