8 lipca 2014

Imperial American Pale Ale - mocno chmielone

Zdjęcia nie oddają rzeczywistego koloru,
ale przynajmniej jest zbliżony.

Po ponad tygodniowym leżakowaniu otworzyliśmy pierwsze butelki naszego AIPA. Co prawda powinno jeszcze trochę poleżeć, żeby nabrało pełni smaku, ale nie mogliśmy się doczekać. Już po otwarciu czuć że to coś innego niż standardowe piwo ze sklepowej półki. Zwykle owoce, kwiaty i inne aromaty są domena napojów na bazie piwa z dodatkiem polepszaczy i udziwniaczy smaku. Tutaj jest zupełnie inaczej, chmiele dodane przed leżakowaniem dają takie fajne efekty. No można przecież kupić piwo o najbardziej wymyślnym smaku za kilka złotych, więc po co się bawić w domu z tym wszystkim. Tylko jest mały haczyk, te wszystkie sklepowe smaczki powstały w laboratoriach i nie są najlepsze, za to chmiele są naturalne. A piwo z naturalnymi chmielami na swoja cenę i nie kupi się go w byle markecie.



Ale do sedna, miała być degustacja to będzie. Po otwarciu butelki można już poczuć, że będzie to napój mocno orzeźwiający, w sam raz na upały. Można poczuć owoce, kwiaty, żywicę jodłową, ale całość komponuje się przyjemnie, słodko i świeżo. Już podczas nalewania do szkła tworzy się gęsta piana składająca się z drobnym pęcherzyków. Jeszcze kilka wdechów, pierwszy zapach to żywica, taka lekko orzeźwiająca. Kolor zbliżony do czerwonego bursztynu, ale rozjaśniony i przymglony. Stopień przejrzystości chyba opalizujący, przynajmniej tak Kuba mówi. Teraz zapach kojarzy mi się bardziej ze słodkimi cytrusami.

Pierwszy łyk, przyjemne perliste uczucie w ustach. To nie musowanie tak jak w poprzednim piwie, tak jakby większe pęcherzyki powietrza zrobiły sobie imprezę. Takie miłe uczucie pełnej buzi, ale z niewielkim łykiem płynu. Smak pierwszego łyku jest raczej słodowy niż chmielowy. Później dopiero podczas przełykania przechodzi bardzie w chmielowy, można wyczuć cytrusy i żywicę. Nie znam się na profesjonalnym obliczaniu poziomów goryczki w piwie, ale w porównaniu z innymi mocno chmielowymi piwami to jest bardzo wyraźna, ale lekko stonowana słodyczą cytrusów. Co ciekawe sama goryczka utrzymuje się jeszcze przez dłuższą chwilę w posmaku. Nie każdy lubi goryczkę na tak wysokim poziomie, ale dzięki temu jest mocno orzeźwiające.

Zastosowaliśmy kilka trików podpatrzonych u znanego polskiego testera piw i oto co zaobserwowaliśmy. Po przykryciu dłonią szkła i zamieszaniu zawartością można poczuć kwiatowa słodycz wybijającą ponad inne aromaty. Picie z zatkanym nosem i przełykani po zwolnieniu palców pozwoliło na poczucie mocno żywicznego aromatu. Wygląda to zabawnie, ale daje całkiem niespodziewane efekty.

Piękna biała piana, do końca utrzymuje się
przynajmniej centymetrowa warstwa.
Wracając jeszcze do piany, to jest niesamowita. Tylko trochę opadła, reszta została zjedzona. Bardzo długo się utrzymuje, praktycznie do samego dna. Poza tym elegancji oblepia ścinki szkła i tworzy ciekawe wzory. Profesjonalnie takie oblepianie nazywa się lacing (lejsing).

Podsumowując, nie wiem ile to ma procent ale bardzo szybko wchodzi, no przynajmniej w moim przypadku. Smak bardzo zróżnicowany, można poczuć i słodkie owoce tropikalne (marakuja, ananas, mango) i mocną chmielową goryczkę. Takie połączenie daje orzeźwienie, ale nie każdy też lubi gorzkie smaki. W zapachu też szał bo czuć i kwiaty i żywicę nie mówiąc już o owocach. Ogółem, w sam raz na upały.

Informacje techniczne przekazane od Kuby:
  • było 16,5 st. Blg, odfermentowało do około 6-6,5% Vol Alk
  • chmiel na goryczkę: Chinook
  • chmiel na smak i aromat (chmielenie na zimno - dry hoping): Simcoe (jodła, żywica), Citra (kwiaty, cytrusy), Chinook (grejpfrut).
  • słód: pszeniczny (dobra piana)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz