Zależy jaką transkrypcję znajdziecie, może to być zarówno Jin Xuan, jak i King Hsuan. Obie nazwy tłumaczone są jako kwiat jednego dnia. |
Jasne oolongi to jedne z moich ulubionych herbat wiosennych. Dzisiaj opiszę chyba najbardziej popularnego z nich, czyli Jin Xuan (King Hsuan). Bardziej rozpoznawalny jest, jako milk oolong, ale nie zawsze pod tą sama nazwą kryje się ta sama herbata. To może jeszcze kilka słów o tym skąd taka nazwa.
Istnieją różne wersje skąd się wzięła nazwa mleczny oolong. Podobno podczas tradycyjnej produkcji liście tej herbaty po zbiorze były maczane w słodkim mleku, a następnie fermentowane, zwijane i suszone. Ciekawa historia, ale bardziej prawdopodobne jest to, że liście po przeprowadzeniu oksydacji w odpowiednich warunkach zyskują taki aromat. Jakby nie było to i tak trzeba uważać na podróbki. Jeśli mleczny oolong pachnie bardzo intensywnie śmietanką i jest tańszy w porównaniu z innymi oolongami w herbaciarni to na pewno jest to herbata dodatkowo aromatyzowana.
1. Mniej więcej tyle liści użyłam do parzenia. 2. Po budzeniu zaczęły się rozchylać. 3. Trzecie parzenie, a one zajmują cały czajniczek. 4. Po piątym parzeniu oblepiają nawet pokrywkę. |
Już wiemy, jaka to herbata, więc możemy ją zaparzyć. Kupiłam sobie w końcu precyzyjna wagę, więc mogę dokładnie odmierzyć ilość suszu, której użyję do parzenia. Myślę, że 4gramy herbaty i czajniczka o pojemności około 110ml, to dobre połączenie. Parzyć będę w stylu Gongfu Cha wodą o temperaturze około 85 st.C.
Pierwsze parzenie King Hsuana i odrazu mocny napar. |
Liście ładnie połyskują i widoczne są na nich jasnozielone odcienie. Zapach suszu jest mocny, ale nie nachalny. Na początku czuję kwiaty, później przechodzą w mleczne i śmietankowe aromaty. Po wrzuceniu do ogrzanego czajniczka zapach jest nieco mocniejszy i bardziej śmietankowy. Przed pierwszym parzeniem jeszcze obudzę herbatę. Teraz kwiatowe nuty całkowicie zanikły i dominuje wyłącznie słodka śmietanka.
Drugie parzenie i napar równie intensywny. |
Parzenia będą trwały po kilkanaście sekund i zrobię ich możliwie najwięcej. No i chyba zmienię sposób opisywana smaków i zapachów. No dobrze, zacznijmy od początku.
Już od pierwszego parzenia napar ma ładny jasnożółto-seledynowy odcień. Z kolejnymi parzeniami kolor przybiera na mocy i do czwartego zalania jest bardzo wyrazisty. Później, aż do ósmego parzenia staje się delikatniejszy, ale nie traci barwy.
Kwiatowo śmietankowy zapach towarzyszy nam już przed parzeniem. Napar z drugiego parzenia jest nieco bardziej kwiatowy i roślinny niż z pierwszego. Jednak każde kolejne parzenie daje słodkie, śmietankowe aromaty. Od piątego zalania zapach staje się coraz bardziej delikatny i subtelny, ale pozostają lekkie nuty nawet po ósmym parzeniu tych samych liści.
Liście wyjęte z jeszcze gorącego czajniczka. Rozwinęły się i zajmują więcej miejsca niż naczynie w którym były parzone. |
W przeciwieństwie do zapachu, smak prawie nie zmienia się wraz z kolejnymi parzeniami. Od początku jest słodki, z długo utrzymującym się w ustach gładkim, śmietankowym posmakiem. Przez pierwsze trzy parzenia utrzymuje się właśnie taki efekt. Dopiero od czwartego, napar staje się delikatniejszy i nie wypełnia już tak bardzo ust.
A tu jeszcze coś co przyniosłam wracając z pracy. Akurat na chapanie pąki postanowiły pylić. |
Jeszcze słowo o liściach. Na początku nasypałam ich niewiele, bo tylko 4 gramy. Wystarczyły im zaledwie trzy parzenia, aby zapełnić całkowicie czajniczek. Po wyjęciu ich z czajniczka zobaczyłam, że cześć z nich nie miała możliwości całkowicie się rozwinąć i nadal mocno pachniały. Wybrałam te mniej rozwinięte listki i posłużyły mi, jako aromatyczny wkład do kominka.
Słabo rozwinięte listki herbaciane posłużyły do aromatyzowania mieszkania jeszcze po parzeniu. |
Bardzo lubię jasne oolongi, ale nie cierpię ich podróbek. Jeśli chcecie napić się dobrej herbaty to czasem warto dać więcej albo kupić jej niewielka ilość. No, bo co z tego ze kupicie dużo i tanio jak wam to nie posmakuje.
Dajcie znać, czy wolicie takie opisywanie odczuć smakowych i zapachowych, czy bardziej Wam odpowiada tak jak pisałam wcześniej? Jakby ktoś nie zauważył różnicy to chodzi mi o rozpisywanie każdego z parzeń z osobna tak jak to robiłam do tej pory. W tym wpisie skupiłam się na porównaniu smaków i zapachów jako całości z kilku parzeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz