12 kwietnia 2015

Podbiał - po co mi ten syrop


Do tej pory podbiał kojarzyło mi się z ziołowo-słodkimi pastylkami do ssania na ból gardła i kwitnącym na żółto chwastem, który można spotkać przy każdej drodze. No tak to było jeszcze rok temu, ale od tego czasu trochę się zmieniło. Dlatego dzisiaj mogę się pochwalić, że zrobiłam swój pierwszy syrop na kaszel i ból gardła.



Podbiał jak to zioło, działa na trawienie. Poza tym jest świetny na ból gardła, jak wspomniałam wcześniej, znam go głównie z pastylek do ssania. Teraz czas na syrop własnej roboty. Wykorzystałam najprostszy przepis, jaki znam, czyli zasypanie kwiatów zwykłym cukrem.

1. Przesypuję warstwami kwiaty podbiału i cukier.
2. Każdą warstwę ugniatam dokładnie.
3. Gdy mam pełny słoik zakręcam go szczelnie.
4. Tak przygotowane kwiaty odstawiam w zacienione w miarę ciepłe miejsce, żeby zaczęły puszczać soki.

Dlaczego użyłam niezdrowego cukru zamiast smacznego i na pewno zdrowego miodu? Otóż miód jest trochę inaczej przetworzonym cukrem, ale nie ma jednej ważnej właściwości. Biały cukier jest higroskopijny, więc zasypane nim kwiaty już po kilkunastu minutach zaczęły puszczać soki. Żeby nie było tak strasznie słodko, to użyłam trochę mniej cukru niż jest zalecane.

Myślę, że taki syrop na jesień będzie jak znalazł, bo często o tej porze dopada mnie ból gardła. O ile normalnie nie słodzę herbaty, to w takim przypadku jestem w stanie ją złamać.


Syrop się robi, myślę, że jeden słoik spokojnie wystarczy na rok. Planuję jeszcze nazbierać kwiatów na suszenie, bo czytałam o bardzo prostej mieszance na bóle menstruacyjne. Też nie będę ich zrywać na kilogramy, a jedynie kilka garści, bo i tak wiele nie zużyję.

Dziwią mnie ludzie, którzy idą i zbierają wszystkie zioła jak popadnie, bo leczą coś tam. Najczęściej i tak nie będą potrzebowali tych ziół leczniczo, a spustoszą plony komuś, kto tego potrzebuje. Patrząc z innej strony, kiedy oni to przejedzą i przepiją? Niektórzy robią zapasy na lata, a takie przetwory nie mają zbyt długiego terminu przydatności. Jeśli smak i zapach się utrzyma, to na pewno nie będzie to lecznicze. Po co robić większy zapas jak za rok urośnie to samo, w tym samym miejscu i znowu będzie można zrobić to samo? No chyba, że chce się wytępić zielsko, żeby już nie rosło, to wtedy ma to jakiś sens, ale wątpię by o to mogło chodzić.

Ususzyłam jeszcze małą garść kwiatów pierwiosnka, to powinno wystarczyć na napary na kaszel.

No na koniec powiem, że mam nadzieję, że jak pójdę po podbiał za rok to znajdę go w tym samym miejscu i nikt mi go stamtąd nie wytępi. A no dobrze, pójdę jeszcze po te kilka garści na suszenie, ale więcej mi nie trzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz