28 września 2015

Jeszcze nie Leuku ale już przerośnięty Puukko - Finka


 Mój pierwszy nóż, który posiada duszę! Wielu nożorobów wycina i szlifuje noże z gotowych płaskowników a później hartuje i odpuszcza. Ale i są tacy, którzy za pomocą młota i ognia wbijają w niego duszę. Taka właśnie jest moja finka.



Zaraz usłyszę teksty typu: "ale to nie jest nóż typu Full tang", "co to za nóż bez micarty, a gdzie kydex”, „co to za prosty kształt". Nie potrzebuję łomu do otwierania czołgów tylko noża do pracy w lesie. Wygodnego, małego, ale niezbyt delikatnego. Aczkolwiek do cięższych prac mam siekierę. Micarta? Kydex? Cenię sobie naturalne materiały. Kowal z Kuźni Dominus jest rekonstruktorem historycznym i również lubuje się w drewnie i skórze.


Co do parametrów kozika? Ostrze ma długość ok. 12cm, czyli dłuższe niż typowe puukko, ale mniejsze niż fińskie leuku. Szlif skandynawski na zero, choć ciut skonvexowany, ale dodaje to uroku i widać, iż jest to praca ręczna, a nie maszynowo klepane noże. Było lusterko na szlifie, ale z racji używania noża już jest satyna. Na płazach widoczne ślady kucia, i to jest piękne. A dziwier skuwany popularnie zwany damastem dobrze, gdy jest wypolerowany, ponieważ widać warstwy stali. Ale "kośpyga" z jednorodnego gatunku tak wygląda lepiej.

Trzpień osadzony w dębowej rękojeści z mosiężną przekładką. Dąb to takie ciekawe drzewo. Wilgoć mu nie straszna, a i dość twardy jest. Przy czym ma gęste i cudowne usłojenie. Zaimpregnowana została olejem lnianym, a ja od czasu do czasu poprawiam impregnację. Pochwa wykonana ze skóry - jucht bydlęcy 3mm grubości, garbowany roślinnie. Barwiona przez "kowal-majstra" na brąz. Szyta bez dodatku kleju. Jako wskazówkę, co do pielęgnacji został mi polecony pewien popularny krem, który robi robotę.

Całość noszę zwykle na kawałku paracordu, a w przyszłości na lince plecionej z dratwy lnianej lub sznurka jutowego, bo lepszy klimat, a i rozpałka do krzesiwa historycznego pod ręką z niego będzie. Zdarzyło mi się popełnić błąd przy ostrzeniu i polerując go na papierze 2000 zrobiłem "drut" na części klingi tnącej i podczas strugania suchego sosnowego drewna lekko mi ten "drut"ostrze wywinął, ale odpokutowałem to ponowną pracą osełką i doprowadziłem nóż do stanu pomiędzy brzytwą a ostrością roboczą. Parametry stali: stal NC6, hartowana w ok. 820 stopniach, chłodzona w oleju, odpuszczana przez 2 godziny w 200 stopniach, twardość pomiędzy 58-60 HRC.


Od momentu odpakowania przechodzi ciągle testy. Struganie i dłubanie w świeżym drewnie nie sprawia mu problemu, suche drewno też zjada jak dziki. W batonowaniu też zdaje egzamin, ale unikam tego, bo po prostu szkoda mi "scandiego" na taką rzeźnie, no chyba, że siekiery nie mam, co niestety często się zdarza. Rękojeść bardzo dobrze leży w dłoni, dziwne, bo nie wysyłałem do Kuźni mojego odlewu dłoni.


Pochewka nawet jak się ciut "wyłatała" dalej robi klik i nożyk się blokuje. Skóra na niej pokryta jest tajną mieszanką "majstra-kowala". NC6 widać odporna jest na działanie rdzy. Mora, choć ją bardzo lubię już dawno by się "rudą" pokryła. Taki przerośnięty skalpel jest jak żona. Nie dajemy "potrzymać", a przynajmniej nie takim, co noża tylko do smarowania chleba używają, bo finka od razu podczas igraszek z nią może delikwenta ukąsić boleśnie. Nożyk znakomicie zdaje egzamin, jako widelec, jako łyżka to już gorzej, bo przy jedzeniu zupy lekko przecieka. Sama finka budzi wszechobecny zachwyt wśród pospólstwa.


Na koniec dodam, że moje przerośnięte puukko jest i tak najśliczniejsze. Czekam na kolejny twór z Kuźni Dominus. Już nie mogę się doczekać :)


Ciekawskim podpowiem , że będzie to mniejsze podręczne puukko z pochewką w innym stylu. Takie właśnie małe ciachadełko.

2 komentarze:

  1. Bardzo się podoba takie ciachadełko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko trzeba przy nim uważać bardzo na palce, bo jak utnie to boli... Poza tym bardzo sympatyczny nożyk :)

      Usuń