 |
Hou Shan Huang Ya z herbit.pl |
Niedawno w moim mieście rodzinnym odwiedziłam nowo powstałą herbaciarnię, a raczej sklepik z herbatami. Znalazłam tam coś ciekawego o czym teraz chcę napisać. Zdziwiło mnie, że zamiast półeczki z herbatami białymi jest półka z herbatami żółtymi - które są mniej znane. No cóż, nie mnie oceniać co klienci będą kupować. No i na tej półeczce takie ładne dwie puszki, w jednej typowa żółta herbata podobna do Huang Xiao, ale w drugiej coś co w ogóle do żółtej herbaty nie jest podobne. No tak, żółta czy biała, po samych liściach trudno to ocenić, najlepiej jest spróbować.
 |
Po parzeniu przypomina inną
żółtą herbatę, Junshan Yin Zhen. |
Przeszukałam stronę sklepiku, ale jakoś nie udało mi się znaleźć żadnego opisu, czym właściwie jest ta piękna pąkowa herbata o bardzo jasnym suszu. Na szczęście nie tylko herbit.pl sprzedaje herbatę pod tą nazwą. Porównując zdjęcia na różnych stronach znalazłam w końcu tą odpowiednią i niewiele sensownych informacji. Podsumowując moje poszukiwania: herbata produkowana wyłącznie w Chinach, pochodzi z powiatu Huoshan, prefektury Lu An, prowincji Anhui. W skład wchodzą najmłodsze pączki zbierane ręcznie jeszcze przed rozwinięciem liści. Do tej pory wszystko wskazuje na herbatę białą, ale czytam dalej.
 |
Trzecie parzenie. |
Proces produkcji: po zebraniu pąków (początek kwietnia) zostaje zahamowany proces fermentacji enzymatycznej, a następnie susz przechodzi krótką fermentację nieenzymatyczną. No to już bardziej wygląda na żółta herbatę. W smaku powinna być lekko miodowa.
 |
Trudno uchwycić kolor naparu
za pomocą tak nieudolnego urządzenia
jakim jest aparat fotograficzny. |
No tak, ale te liście są za białe jak na żółtą herbatę. Znam inną herbatę pod tą nazwą i jest bardziej żółta i w większości pozbawiona meszku na pakach. Porównując inne herbaty kryjące się pod tą nazwą, to jest to chyba najjaśniejsza z nich. Ale książki nie ocenia się po okładce.
 |
Tutaj jest bardzie zielony. |
Parzymy po raz pierwszy: temperatura 80-85st.C, czas: około 2 minut (mój minutnik został w domu). Zapach liści i naparu rzeczywiście miodowy, trochę kwiatowy, takie polne kwiaty, ale bardzo ładnie się zapowiada. Kolor gdzieś pomiędzy zielenią japońskich herbat a żółcią chińskich zielonych herbat, z opisów na innych stronach wynika, że prawidłowy. W smaku delikatne nuty miodowe, raczej głównym smakiem jest tu świeżość kwiatów.
 |
Lekko przestudzony napar
zaczyna zmieniać odcienie. |
Drugie parzenie: temperatura pozostaje na tym samym poziomie, ale czas wydłużamy do około 2,5 minuty. Smak i zapach przechodzą w bardziej miodowy i są o wiele bardziej intensywne. Brakuje mi tu takiego specyficznego smaku żółtej herbaty, tych nut lekko orzechowych, tej miłej goryczki. Kolor naparu nabiera mocy, ale nadal jest żółto zielony.
Trzecie parzenie: temperatura ta sama, czas już prawie 4 minuty. To już takie wyciśniecie wszystkiego co ta herbata może zaoferować. Kolor naparu jest mniej intensywny, w smaku nadal czuć miód i kwiaty, ale są już nieco płytkie.
 |
Po ostatnim parzeniu, jeszcze gorąca. |
Podsumowując: smakiem i zapachem ta konkretna herbata jest jeszcze wśród białych, natomiast odcienie naparu przypominają herbaty żółte. Wracając jeszcze do opisów znalezionych w internecie to w przypadku tego konkretnego suszu proces fermentacji nieenzymatycznej musiał być na prawdę krótki. Większość żółtych herbat nie ma aż tyle meszku na pąkach, są prawie nagie, natomiast to co piłam jest w całości pokryte meszkiem. Pomimo występowania w nazwie członu "Huang", który charakteryzuje herbaty żółte, to tej konkretnej jednak bliżej jeszcze do herbaty białej. Jednak głównym wyznacznikiem powinien być tu proces produkcji.
Wybaczcie małą ilość zdjęć, ale parzyłam w warunkach "polowych".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz